Przecinamy bułki (mogą być półbagietki, zwykłe bagietki, czy jakieś inne byleby podłużne, tutaj są jakieś półbagietki z przyprawami) na pół, po długości, ale nie do końca, tak żeby się otwarły jak ostrygi, ale nie rozpadły na 2 części. Bierzemy masło, wyciskamy do niego czosnek, dodajemy przyprawy - mieszamy (czyli robimy masło czosnkowe) i smarujemy nimi połówki bułek. Gotujemy parówki - im cieplejsze tym lepiej (roztopią nam masło), ale bez przesady, żeby nie spuchły. Na patelni roztapiamy żółty ser (wersja bez piekarnika), albo wsadzamy do bułek i razem z nimi do piekarnika (wersja z piekarnikiem) i lekko podgrzewamy (muszą być złożone, inaczej nam wyschną w środku). Bułki mościmy sałatą, cebulą (pokrojoną w cienkie półplasterki) i ogórkami (cienkie plasterki), kładziemy gorące (niech trochę odkapną z wody) parówki, a na nie roztopiony żółty ser, polewamy sosami i można wcinać. Góra 30 minut roboty, a śniadanko jak ta lala. Smacznego.