"ciasteczka" kokosowo daktylowe

Potrzebny jest świeży miąższ kokosa. Trzeba orzecha przebić, odlać wodę, owinąć go w ręcznik i kilka razy uderzyć młotkiem na podłodze aż pęknie. Wydobyć miąższ i odciąć brązową skórkę. Opłukać i pokroić na mniejsze części, a następnie rozdrobnić w rozdrabniaczu lub malakserze.
Odmierzyć dwie (2) szklanki miąższu i wsypać do malaksera. Rozdrobnić.
Daktyle suszone bez pestek zalać wrzątkiem i również wsypać do malaksera. Uruchomić urządzenie i połączyć składniki. Przełożyć do miski.
Białka ubić na sztywno z solą mikserem ręcznym (ubijać 5 minut).
Pianę delikatnie wmieszać do masy kokosowo daktylowej.
Przygotować blachę z papierem do pieczenia. Łyżką do lodów nakładać porcje masy na blachę.
Piec około godziny w temp 100 stopni lub suszyć przez noc w piekarniku nastawionym na minimalną temperaturę.
Ja piekłam 60 minut w 100 stopniach, wyszły upieczone i lekko wilgotne.
Inspiracją był przepis "Raw Date Coconut Macaroons" z bloga Nikki pt. eatingvibrantly. Zrobiłam coś podobnego z pewnością nie to samo.