Przepis i sposób przygotowania na: Parfait bananowe z mango
2 banany (raczej większe niż mniejsze),
100 ml mleka,
1 łyżka soku z cytryny,
200 ml zimnej śmietany kremówki (30%),
1 świeże jajko,
1 żółtko równie świeże,
6 dag cukru.
Pralina:
4 dag cukru,
2,5 dag orzeszków pinii.
Sos mango:
1 bardzo dojrzałe mango*.
*Można użyć innych owoców, które lubimy.
Foremkę keksową o pojemności ok. 1 l (moja jest trochę większa, ale jest mała - a o to chodzi) wyłożyć folią spożywczą.
Banany obrać i zmiksować na puree razem z mlekiem i sokiem z cytryny. W zimnej misce ubić zimną kremówkę na sztywno, po czym wsadzić do lodówki razem z bananami, chociaż w osobnych naczyniach.
Do dużej miski wsypać cukier i dodać jajko i żółtko. Miskę umieścić w kąpieli wodnej i ubijać ok. 6 minut. Krem powinien stać się bardzo jasny i gęsty. Dodać do niego banany, a następnie wmieszać delikatnie śmietanę. Przelać całość do foremki i wsadzić na 4 godziny do zamrażalnika.
W momencie mrożenia zająć się praliną - wsypać cukier do rondelka i ostrożnie podgrzewać mieszając co jakiś czas. Należy być ostrożnym w momencie gdy się stopi i zacznie nabierać rumieńców. Powinien osiągnąć kolor miodu złotego. Do skarmelizowanego dodać pinię i wymieszać trzymając jeszcze krótka chwilkę na ogniu. Wylać zdecydowanie na płaski talerz, blachę lub pergamin (kiedyś czytałam, że dobrze jest podkład, na którym masa będzie zastygać posmarować lekko olejem neutralnym - wykorzystałam tłuszcz w sprayu, który okazał się być idealny) i delikatnie rozsmarować. Odstawić do całkowitego zastygnięcia. Połamać grubo wałkiem.
Na sos z mango wystarczy obrać owoc i pokroić na małe kawałki. Przełożyć do pojemnika i zmiksować. Mango jest tak słodkie, że nie wymaga dodatku cukru w przeciwieństwie do truskawek czy malin, do których też radzę dodać odrobinę soku z cytryny. Myślę, że mrożone też być mogą, choć nie próbowałam... Nie każdy po prostu lubi mango.