Kuchnia małego alergika - baza zup

Jeśli przejrzycie ostatnio dodane przeze mnie przepisy z łatwością zauważycie, że nie zawierają one ani glutenu, ani soi, ani produktów mlecznych. Często piszę o zastępowaniu jajek kurzych przepiórczymi. W przepisach na zupy nie ma marchewki, selera i pietruszki. Nagły kaprys? Nie - przystosowanie do możliwości dietetycznych synka.
W ciągu minionego roku przeszliśmy prawdziwą kuchenną rewolucję - nauczyłam się gotować po nowemu. Z kuchni zniknęły zakazane produkty, a na ich miejscu pojawiły się nowe.
Największym wyzwaniem były zupy - no bo jak ugotować krupnik czy pomidorówkę bez marchewki, selera czy pietruszki?! Co zrobić gdy na pytanie co gotujemy synek odpowiada LOSIÓŁ?
Najmniejszym problemem było zastąpienie białek kurzych - jaj i mięsa. Świetną alternatywą dla kury czy kurczaka jest kaczka, perliczka, indyk lub gęś. Więcej czasu zajęło mi wypracowanie 'idealnej mieszanki warzyw do zup'.
Z pietruszką poszło stosunkowo łatwo - po prostu używam pasternaku - z wyglądu bardzo podobny, ma świetny aromat i delikatny słodki smak.
Marchew - nieco to nieco bardziej skomplikowana sprawa - w zupach łagodniejszych zastępują ją dynią hokkaido lub muscat, w tych bardziej wytrawnych batatami czyli słodkimi ziemniakami.
Seler - jest niestety nie do zastąpienia, ale da się bez niego żyć i gotować. Aromatyczny wywar uzyskuję dzięki łodygom kopru, fenkułowi, kalarepce. Eksperymentuję z różnymi odmianami cebuli, używam świeżych ziół.
Ostatnio nawet udało mi się ugotować prawdziwy ROSÓŁ - metodą prób i błędów opracowałam przepis idealny :)
2 skrzydła kaczki
2 skrzydła gęsi
1 golonka indycza
2 korzenie pasternaku
kawałek dyni muscat odpowiadający wielkości dwóch marchewek
cebula
biała część małego pora
liść kapusty włoskiej
ząbek czosnku
kawałek fenkuła
sól
Mięso trzeba najpierw dobrze wymoczyć - nawet ze 2h. Wszystkie warzywa obrać ze skórki. Do garnka z grubym dnem przełożyć mięso, warzywa i wlać 2 litry zimnej wody. Przykryć gotować na bardzo wolnym ogniu około 3h. Przecedzić przez gazę.
Tak przygotowany rosół mrożę w małych porcjach i potem wykorzystuję jako bazę do zup i sosów - oczywiście pod warunkiem, że wcześniej nie padnie komenda - MAMA LOSIÓŁ!!! :)