Przygotowania rozpoczęłam od upieczenia ciasta. Z racji tego, że biszkopt jest dosyć delikatny, potrafi się kruszyć i o ile jest dobry dla zwykłego tortu, o tyle ciężko jest w nim wycinać drobne kształty, wykorzystałam przepis na mocno czekoladowe ciasto z cukinią, które jest wystarczająco sztywne, a zarazem wilgotne. Upiekłam dwa ciasta w formie o wymiarach 25x30 cm.
Jako krem wykorzystałam ganache: rozpuściłam 500 g gorzkiej czekolady w 500 ml gorącej śmietany kremówki, a następnie wmieszałam w jeszcze ciepłą masę ok. 100 g masła. Po przestudzeniu krem schłodziłam w lodówce (najlepiej przez noc).
Pierwszy kawałek ciasta ścięłam ostrym nożem na równo, położyłam na nim drugi kawałek ciasta, który przecięłam wcześniej na pół. W ten sposób powstały trzy warstwy do przełożenia kremem.
Odcięłam po ok. 1,5 cm z boków, by samochodzik nie był zbyt szeroki. „Tył” ciasta, czyli ok. 1/3 długości, ścięłam ukośnie, a przód (również ok. 1/3 długości) odcięłam pionowo na wysokość pierwszego blatu. Z wszystkich czterech stron odcięłam rogi ciasta, by lekko zaokrąglić i wydłużyć samochód.
Dodatkowe elementy: odcięty ukośny kawałek z tyłu tortu położyłam odwrotnie na środkowej części ciasta, by go lekko podwyższyć, z przodu i z tyłu auta z odciętych wcześniej kawałków dorobiłam nadkola. Z tyłu dołożyłam długi kawałek jako spoiler.
Rozpoczęłam przekładanie tortu kremem: najpierw najniższą warstwę nasączyłam delikatnie lekkim ponczem ( 0,5 szkl wody, sok połówki cytryny oraz 2 łyżeczki cukru) i posmarowałam cienko dżemem porzeczkowym. Nałożyłam warstwę kremu, przykryłam drugim blatem ciasta.
Ponownie lekko nasączyłam, przełożyłam kremem i przykryłam trzecim kawałkiem ciasta. Na krem „przykleiłam” wszystkie wycięte elementy samochodzika. Cały tort pokryłam cienką warstwą kremu i włożyłam do lodówki na czas przygotowania masy cukrowej.
Do przykrycia tortu wykorzystałam ok. 750 g masy cukrowej. Najbardziej lubię opcję z kupieniem białej masy, a następnie nadawanie koloru barwnikami w żelu, można jednak kupić gotowe kolory masy.
Odłożyłam niewielką część białej masy, a resztę zabarwiłam na czerwono. Podsypując mąką ziemniaczaną rozwałkowałam czerwoną masę na grubość ok. 2 mm tak, by powierzchnia była na tyle duża, by przykryć tort razem z bokami.
Delikatnie przełożyłam ją na tort i zaczynając od środka tortu ku brzegom wygładzałam masę dłońmi na cieście. Należy to robić powoli i precyzyjnie, by masa nie pękła. Dopasuje się ona bez problemu, trzeba tylko uważać, by nie zrobić w niej dziur. Nadmiar masy odcinam nożem do pizzy tuż przy cieście. Pozostałą na masie mąkę usuwam z pomocą pędzelka.
Z białej masy przygotowuję przednią szybę, uśmiech i światła z przodu i z tyłu. Nad nią naklejam charakterystyczne czerwone „brwi”. Odłożony kawałek masy cukrowej barwię na żółty oraz błękit. Z żółtego wycinam pioruny, które naklejam (na wodę) po bokach tortu i na przedniej masce, z błękitnego zaś wycinam boczne i tylne szyby samochodzika. Do tortu dokładam 4 kółka z ciemnych markizów (np. Oreo), oczy na szybie, nalepiam imię jubilata i... Zygzak McQueen gotowy!