Część polskiego społeczeństwa krytykuje dzień zakochanych, czyli walentynki. Obce polskiej kulturze święto traktują jako przejaw amerykanizacji, który zagraża rodzimym tradycjom.
Jeszcze niedawno ja również sceptycznie podchodziłam do tego dnia. Kolejne święto zapożyczone od Amerykanów. Ale w sumie co mi szkodzi? Dlaczego nie przyłączyć się do tego zbiorowego "szaleństwa" (oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu)?
Postanowiłam więc przygotować dzisiaj mężowi specjalne śniadanie.
Żeby za długo nie czekał ( bo dzisiaj znowu wstał przede mną) na pierwszy ogień poszły serduszkowe tosty.
Wzięłam kilka kromek chleba tostowego. Z papieru wycięłam szablon w kształcie serca, przyłożyłam go do kromek i wycięłam śliczne serduszka. Opiekłam je w tosterze, ułożyłam na talerzu. Do tostów dodałam nasze ulubione konfitury brzoskwiniowe.
W między czasie ugotowałam na twardo jajka i zrobiłam z nich jajeczne serduszka.
Żeby przygotować takie jajeczka należy wyciąć z kartonu prostokąt i złożyć go na pół. Ugotowane na twardo jajka obrać ze skorupek i jeszcze gorące umieścić w zgięciu kartonu. Do jajek przyłożyć dowolny czysty patyczek, docisnąć go i przymocować do kartonu za pomocą dwóch gumek recepturek.
Jajka należy tak zostawić przez kilka minut, a następnie zdjąć gumki i karton. Jajka przekroić na pół i ułożyć na talerzyku.
Gdy już pierwszy głód został zaspokojony zabrałam się za chlebek od serca, który wymagał dłuższego oczekiwania. Do przygotowania tego chlebka użyłam:
0,5 szklanki mąki żytniej
0,5 szklanki mąki pełnoziarnistej
1,5 szklanki mąki tortowej
1 szklankę ciepłej wody
pół łyżki soli
1 łyżeczkę cukru
2 łyżeczki oleju
40g świeżych drożdży
białko do posmarowania wierzchu chlebka
Drożdże rozpuściłam w wodzie z dodatkiem cukru i łyżeczki mąki, zostawiłam do wyrośnięcia. Wszystkie rodzaje mąki wymieszałam z solą. Dodałam do nich olej i rozczyn drożdżowy, zagniotłam ciasto, przykryłam ściereczką i odstawiłam w ciepłe miejsce do wyrośnięcia.
Jak ciasto wyrosło, zagniotłam je jeszcze raz. Ciasto podzieliłam na małe kawałki, z których zrobiłam wałeczki. Brałam po trzy i splatałam je w warkocze, które uformowałam w kształt serca. Umieściłam je na wysmarowanej tłuszczem i posypanej mąką blaszce i zostawiłam, aby podrosły. Można było od razu kawałki ciasta uformować jako serduszka, ale wg mnie tak jest ciekawiej.
Przed pieczeniem wierzch chlebków posmarowałam białkiem. Piekłam w 180 stopniach przez pół godziny.
I chociaż nie wszystkie serca wyszły idealnie, uśmiech męża wynagrodził mi starania.