śródziemnomorsko-polska niedziela

Wystarczy wziąć niedużego kurczaka, garść świeżej bazylii, kilka ząbków czosnku, sok z połowy cytryny i trochę soli morskiej, zmiksować wszystko z kilkoma łyżkami dobrej oliwy. Kurczak też nie może być byle jaki, najlepszy będzie taki, z hodowli ekologicznej. Kurczaka trzeba dokładnie natrzeć powstałą mieszanką i zapomnieć o nim na przynajmniej kilka godzin, a nejlepiej całą noc i kawałek dnia.
Do udziwnień podchodzę z dużą dozą rezerwy, ale tym razem postanowiłam spróbować upiec go na butelce. W ten sposób zaoszczędzone w piekarniku miejsce wykorzystałam na blaszkę ze słodkimi ziemniakami z sezamem i cukinią zapieczoną z mozarellą. Oczywiście nie mogłam zmarnować soków wytapiających się z kurczaka i upiekłam w nich pietruszki - kulinarną pamiątkę z mieszkania nad wielką wodą.
Niedziely obiad nie może się obyć bez deseru. Nie byłam orginalna - babcina szarlotka z kruszonką. Jabłka jaśniepańskie, prawdziwe masło, brązowy cukier, płatki migdałowe i odrobina cynamonu - oczywiście z czerwonego pudełka...
Zupełnie nieortodoksyjnie wybraliśmy mołdawskie wino Izabella - tandetna nazwa, jeszcze bardziej tandeta butelka, a w niej zamknięte wspomnienia z wakacji na Krymie dawno, dawno temu....
Zdjęcia i przepisy trafią do księgi jutro :) Jutro z resztek kurczaka będzie jakiś improwizowany poniedziałkowy obiad, może nawet z pomidorami :)