Człowiek tak ma, że jak już w czymś zagustuje to stara się nie zmieniać przyzwyczajeń, tylko nieco je ulepszać (przynajmniej ze mną tak jest) :)
Tak więc pieczywo z ziarnami, które podbiło moje serce, postanowiłam po raz kolejny upiec sama, a był to chlebek na kefirze z ziarnami.
Pieczenie chlebka dostarcza mi wiele satysfakcji, ale najbardziej cieszę się, gdy moi kochani mężczyźni pytają, czy dzisiaj znowu będzie domowy chleb. Bardzo mnie to cieszy, bo to znaczy, że po pierwsze wiedzą co zdrowe, a po drugie chyba im smakują moje wypieki!!! Moda na chlebek domowy zatacza coraz szersze kręgi i wiele moich znajomych, może nie tak często jak ja, ale również piecze własne pieczywo. To cieszy, bo świadczy o większej świadomości społeczeństwa na temat wszechobecnej chemii w produktach, bez których trudno jest się obejść... Wiadomo, że nie każdy ma czas, nie każdemu się chce i być może nie każdemu się uda, ale trochę chęci, cierpliwości i wytrwałości i efekt murowany!!!
Najważniejsze, by się nie zniechęcać i wierzyć we własne możliwości :)
Dobrze, a teraz coś więcej na temat tego konkretnego chleba. Prawdę powiedziawszy wzięłam się za niego dlatego, że miałam nadmiar kefiru i przepis, który kiedyś gdzieś tam sobie zapisałam (całe szczęście, że zbieram wszystkie swoje zapiski, nawet na małych karteluszkach).
Bardzo ważną rzeczą, jeśli nie najważniejszą, jeśli chodzi o udany wypiek tego chlebka jest, by kefir był odpowiednio wcześniej wyciągnięty z lodówki i miał temperaturę pokojową.
Zatem do wypieku potrzebować będziemy:
- mąka pszenna 500 g
- drożdże 30 g
- kefir naturalny 380 g
- sól 1 łyżeczka
- cukier 1 łyżeczka
- słonecznik 3 łyżki
- sezam 2-3 łyżki
Gdy wszystko mamy już odmierzone i odważone, zakasamy rękawy i do dzieła :)
W misce rozkruszamy drożdże, zasypujemy cukrem i mieszamy by się rozpuściły. Dodajemy mąkę, sól, kefir i mieszamy ze sobą, by po chwili zacząć zarabiać ciasto. czasem jest tak, że da się to zrobić w misce, a czasem ciasto trzeba wyciągnąć i skorzystać z blatu :) W każdym bądź razie zarobione ciasto przekładamy do miski, przykrywamy ściereczka i odstawiamy w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na ok. 30 min.
Następnie do ciasta wsypujemy wymieszane ze sobą ziarna i ponownie wyrabiamy ciasto starając się zrobić to w sposób, by ziarna całkowicie się wchłonęły. I znowu ściereczka, ciepełko i pół godzinki na wyrośnięcie.
Po tym czasie wyciągamy pięknie wyrośnięte ciasto i już na blacie formujemy ładny okrągły bochenek, który nacinamy nożem w 2-3 miejscach. Przekładamy go na blachę wyłożoną papierem do pieczenia i ostatni raz ściereczka i wyrastanie. Tym razem jakiś kwadrans.
Piec nagrzewamy do 200 stopni, chlebek smarujemy wodą, posypujemy słonecznikiem i wkładamy do piekarnika. I teraz mamy jakieś 35-40 min. na to, by przyglądać się jak chlebek rośnie i zaczyna się rumienić... A po całym naszym domu roznosi się cudowny zapach...
Chlebek smakuje bardzo wszystkim w moim domu i tak naprawdę, następnym razem będę musiała go upiec z podwójnej porcji, bo jedna to zdecydowanie za mało...
