Po chlebach przyszła pora na bułki, tym razem długie :)

Długą bułką postanowiłam się zająć, gdy zachciało nam się czegoś świeżego na kolację. A że akurat pogoda była brzydka i miałam trochę czasu w zapasie, zdecydowałam się na długą bułkę, popularnie nazywaną wrocławską. Powiem szczerze, że obawiałam się nieco tego przedsięwzięcia, ale efekt końcowy, jak dla mnie i moich panów, był bardzo zadowalający:)
Naprawdę dumna jestem z siebie, że już od dłuższego czasu nie kupuję pieczywa tylko sama zajmuję się jego "produkcją". Jak do tej pory z sukcesem :)
Oczywiście jako kobieta niepracująca tylko zajmująca się domem i najmłodszym z moich facetów, prawie trzyletnim przystojniakiem, mam na pewno więcej czasu by się temu dziełu poświęcić. Ale serdecznie wszystkich do tego namawiam i zachęcam, bo satysfakcja z upieczonego i pachnącego pieczywa jest BEZCENNA!!!
A teraz czas na konkrety, czyli składniki:
- 15 g świeżych drożdży
- 160 ml mleka
- 220 ml wody
- 600 g mąki pszennej tortowej
- 2 łyżeczki cukru
- 2 łyżeczki soli
- 30 g oleju
I tradycyjnie sekret udanego wypieku tkwi w dobrze zarobionym cieście, a więc najpierw do dużej miski skruszyć drożdże, zasypać cukrem i zamieszać, aż drożdże zupełnie się rozpuszczą. Mleko podgrzać aby było ciepłe i przelać do drożdży. Odstawić na ok.10-15 min, by spokojnie zaczyn sobie troszkę podrósł.
Gdy zaczyn będzie już nieco większy wsypujemy do niego mąkę, sól oraz wlewamy olej i wodę. I zarabiamy ciasto. Ja zazwyczaj robię to ręką w misce, ale można także wyłożyć ciasto na stół i wyrabiać na blacie bądź stolnicy. W każdym razie ciasto wyrastać musi w misce przez ok.90 min. Miskę przykryć ściereczką i ustawić najlepiej w ciepłym miejscu, żeby nieco przyspieszyć wyrastanie ciasta.
Gdy ciasto podwoi swoją objętość należy je wyciągnąć z miski, zagnieść kilka razy i podzielić na dwie części.
Formujemy długie bułki i układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia.
Ponownie przykrywamy ściereczka i czekamy jeszcze ok. 30 min. W tym czasie załączamy piekarnik, w którym ustawiamy temp. 210 stopni.
Przed włożeniem do piekarnika bułki ukośnie nacinamy i smarujemy wodą.
Bułki pieczemy ok.25-30 min pozwalając im ładnie się przyrumienić. Moje może przyrumieniły się troszkę więcej niż powinny za to miały niesamowicie pyszną, chrupiącą skórkę.
Moi panowie pozwolili im nieco ostygnąć i jeszcze letnie zaczęli konsumować. Pochwałom nie było końca ... Mam nadzieję, że nie były one spowodowane głodem tylko docenieniem mojego wysiłku :) A bułeczki z masełkiem rzodkiewką, pomidorkiem i zieloną sałatką rzeczywiście były przepyszne :)
Po raz kolejny namawiam do pieczenia pieczywa w domu, naprawdę warto!!!