Pappardelle ze szparagami i sosem truskawkowym, a więc historia mrożąca krew w żyłach :D
Gdy mój Mąż wszedł do kuchni i zobaczył, że miksuję truskawki z octem balsamicznym, widziałam strach w Jego oczach. Zapytał: "Co Ty robisz?" (w podtekście słyszałam także "czy ja aby na pewno to przeżyję... ?"). Z pewnością w głosie, tak jakbym robiła tę potrawę co drugi dzień, odpowiedziałam, że przygotowuję makaron ze szparagami i sosem truskawkowym. A tak naprawę dopiero dziś postanowiłam spróbować kombinację tych smaków.
Do przygotowania tej potrawy użyłam:
25 dag makaronu pappardelle
2 pęczki białych szparagów
40 dag truskawek
3 łyżki oleju rzepakowego
3 łyżki octu balsamicznego
1 łyżeczkę cukru
Płatki migdałów
Sól
Pieprz
Szparagi obieramy ze skóry, kroimy na 1,5- 2 cm kawałki. Gotujemy w lekko osolonej wodzie z dodatkiem cukru przez 6-7 minut (aby pozostały lekko al dente). Makaron gotujemy zgodnie z przepisem na opakowaniu w lekko osolonej wodzie z dodatkiem łyżki oleju. Truskawki myjemy, 10 dag odkładamy do dekoracji. Pozostałe pozbawiamy szypułek i dokładnie miksujemy. Wlewamy resztę oleju oraz ocet balsamiczny. Doprawiamy do smaku solą i pieprzem. Makaron odcedzamy, gorący nakładamy na talerz. Polewamy sosem truskawkowym. Układamy szparagi, „malujemy” dodatkowo odrobiną sosu, przybieramy truskawkami. Posypujemy płatkami migdałów. Podajemy od razu po przygotowaniu.
Szczerze powidziawszy nie spodziewałam się, że te smaki aż tak dobrze się skomponują. Danie wyszło przepyszne, a Mąż poprosił o dokładkę i zapytał kiedy zrobię powtórkę :) Pewnie już niebawem, ale z zielonymi szparagami, których dziś niestety nie udało mi się dostać... Polecam i życzę smacznego :)