Słodkie dodatki do kawy mogą być wszelakie, ale skoro głównym tematem u mnie są drożdże, to poświęcę się im bez reszty... :)
Chodzi o to, że wypieki francuskie są równie smaczne jak drożdżowe, tyle tylko, że te drugie robię od początku do końca samodzielnie. Żeby zrobić ciasto francuskie chyba nie miałabym czasu, a gotowe to już półprodukt i rozmrożenie i upieczenie go trwa zaledwie chwilkę, a mi chodzi o cały ten proces domowej "produkcji". Od momentu zrobienia zaczynu do konsumpcji czasem mija kilka godzin, ale to właśnie ten czas oczekiwania jest dla mnie niesamowitą frajdą. Czasem też stresem, czy ciasto wyrośnie, czy nadzienie podczas pieczenia nie wypłynie na zewnątrz i czy w ogóle mój twór będzie jadalny...
Dlatego tez poniekąd z duszą na ramieniu zabieram się za kolejny wyrób, zwłaszcza, gdy bliscy patrzą mi na ręce, a na karku czuję ich oddech :))) To dlatego, że bardzo lubią drożdżowe wypieki pod każdą postacią. Mnie to oczywiście bardzo cieszy, tylko czasem chciałabym by z tych słodkości coś zostało na dzień następny, a to się zdarza bardzo rzadko :) A ich niecierpliwość bierze się także stąd, że za każdym razem staram się ich zaskoczyć czymś nowym. Może to być delikatnie różne ciasto od poprzedniego (inna proporcja składników), inne nadzienie (ser mogę zastąpić owocami), albo po prostu kształt (bułka, kołaczyk, rogalik, muszka, ślimak). I każda ta nowość to dla nich "męczarnia", bo oni jak najszybciej chcieliby jej zakosztować. I choć ciasto drożdżowe zawsze będzie ciastem drożdżowym to cieszy mnie ta ich kulinarna ignorancja :)
Tak więc kilka słów o bułeczkach. Początkowo miały mieć zupełnie inny kształt, ale pomyślałam sobie, że taka forma będzie najlepsza, bo prosta. Bez posypki, żadnego lukru, tylko cukier puder, który u mnie sprawdza się najlepiej. Bułeczki są dość pokaźne rozmiarowo, ale to akurat zawsze można sobie dowolnie zmieniać. Ja zrobiłam je takie specjalnie, by stanowiły sporą,słodką przekąskę. A poza tym lepiej brzmi, gdy się powie, że do kawy zjadłam JEDNĄ, a nie DWIE drożdżówki...to tak by nie mieć wyrzutów sumienia, że nie dbam o linię :)))
I do meritum! Żeby upiec te całkiem smaczne bułki drożdżowe potrzebujemy :
NA CIASTO:
mleko 2 % 1 szklanka
masło 125 g
cukier 1/3 szklanki
drożdże świeże 15 g
jaja 2 szt
mąka pszenna 600 g
JAKO NADZIENIE:
serek homogenizowany 200 g
cukier drobny 1/4 szklanki
żółtko 1 szt
DO POSMAROWANIA BUŁECZEK:
śmietana 30 % 1 łyżka
żółtko 1 szt
Zaczynamy od tego, że w dużej misce drożdże zasypujemy częścią cukru i czekamy aż się rozpuszczą. Masło topimy, przelewamy do mniejszej miski, do której wlewamy także mleko i wsypujemy pozostały cukier, mieszamy. Następnie do rozpuszczonych drożdży przelewamy zawartość mniejszej miski, dodajemy mąkę, jaja i wyrabiamy ciasto drożdżowe. Ono może być delikatnie kleiste, ale nie należy dosypywać mąki, bo wtedy bułeczki wyjdą twarde. Wyrobione ciasto przykrywamy ściereczką i odstawiamy do wyrośnięcia na ok.60 min. Ciasto musi podwoić swoja objętość. W międzyczasie ser mieszamy z cukrem i żółtkiem, możemy wykorzystać mikser. Gdy ciasto już urośnie dzielimy je na równe części (u mnie wyszło ich 12) i formujemy kule, które potem spłaszczamy i nakładamy nadzienie. I teraz cała sztuka w tym, by zwinąć je tak, by ser nie wypłynął. Ja użyłam serka homogenizowanego, który świetnie smakował, ale rzeczywiście były z nim problemy :)
Uformowane owale odstawiamy ponownie do napuszenia na ok.15-20 min. Kremówkę mieszamy z żółtkiem i tak przygotowaną glazurą smarujemy bułeczki zanim włożymy je do pieca.
Piekarnik musi być nagrzany do temp. 180 stopni. Pieczemy bułeczki ok.15-20 min. One muszą się mocno zrumienić. Po upieczeniu należy je przestudzić i posypać cukrem pudrem. W tej formie nam smakują najbardziej. Z racji wielkości to 12 sztuk takich bułeczek robi wrażenie :)))
Polecam te bułeczki każdemu, bo są smaczne, puszyste i syte!
A teraz czas na muszki. Nazwa bierze się stąd, że po uformowaniu drożdżówek nabierają one kształtu muszki zakładanej pod szyją ( nie mylić z owadem) :)) Dla kontrastu muszki akurat zrobiłam w zdecydowanie mniejszym rozmiarze, a to dlatego, żeby ładnie się prezentowały. Doszłam do wniosku, że duże można sobie kupić, a te filigranowe tylko samemu upiec;)
A swoją droga nigdy nie zastanawiam się nad kształtem tych drożdżówek. po prostu kupowałam, zjadałam i tyle...Dopiero, gdy sama chciałam je upiec rozwiązałam zagadkę ich formy. Muszki okazały się być bardzo udanym wypiekiem i pomimo, iż są bardziej pracochłonne, na pewno jeszcze do nich powrócę :) Z racji ich niewielkiego kształtu wyszło ich dość sporo tak, że mogliśmy się nimi raczyć prawie przez cały dzień.
A żeby można się było nimi delektować musimy posiadać:
NA CIASTO:
drożdże świeże 50 g
mąka pszenna 3 szklanki
jajo całe 1 szt
żółtka 2 szt
cukier drobny 3/4 szklanki
masło 60 g
cukier wanilinowy 1 łyżeczka
mleko 2 % 3/4 szklanki
JAKO NADZIENIE:
ser biały 500 g
cukier puder 2 łyżki
Jak zwykle wszystko zaczyna się od przygotowania zaczynu. W tym celu należy drożdże zasypać częścią cukru, odstawić do rozpuszczenia, a następnie dodać ciepłe mleko i część mąki. Wszystko dokładnie mieszamy i taki zaczyn odstawiamy do podrośnięcia. Po ok. 1o minutach dodajemy mąkę, jaja, stopione masło, cukier wanilinowy i zarabiamy ciasto. Jak w większości przypadków ja robię to w misce zawsze łyżką drewnianą, ale jeżeli ktoś woli równie dobrze może to robić na blacie. Tak czy inaczej wyrobione ciasto należy przykryć ściereczką i odstawić na ok. 60 min, by w tym czasie spokojnie sobie podrosło. Dobrze by było to w miarę ciepłe miejsce :) Gdy ciasto już podwoi swoją objętość przekładamy je na blat podsypany mąką i dzielimy na pół. Każdą część wałkujemy na prostokąt grubości ok. 0,5 cm, na którą przekładamy nadzienie (ser wymieszany z cukrem). I teraz bardzo ważna rzecz. Smarujemy powierzchnię ciasta z każdego boku zostawiając po ok. 2 cm wolnego miejsca. Następnie 1/3 część ciasta zaginamy do środka i "przykrywamy" pozostałą częścią. Powstanie nam prostokąt przypominający złożony list :) Teraz ostrym nożem kroimy paski szerokości ok.4-5 cm i przekręcamy na środku tworząc kształt muszki.
Tak uformowane drożdżówki przekładamy na blachę wyłożoną papierem do pieczenia i odstawiamy do podrośnięcia na ok.25 min. Po tym czasie, by w czasie pieczenia ładnie się nam zarumieniły, możemy je posmarować białkiem. Wkładamy do piekarnika nagrzanego do temp. 175 stopni i pieczemy do zrumienienia, u mnie trwało to ok. 15 min. Muszę dodać, że z reguły używam funkcji termoobiegu i ten czas pieczenia jest stosunkowy krótki, a poza tym każdy piekarnik piecze po swojemu, więc po prostu musimy go "wyczuć":)
W każdym bądź razie muszki się udały, bo ładnie się upiekły i w ilości wystarczającej na cały dzionek :)
Bardzo zachęcam do zmierzenia się z tego rodzaju wypiekami, bo dostarczają mnóstwo pozytywnych doznań, zarówno w trakcie przygotowywania jak i konsumpcji.
Zachęcam i życzę smacznego!!! :)
