Grzebyki i kołaczyki z jabłkami, czyli owocowe drożdżówki :)

Jabłka, jabłka, jabłka...jak to dobrze, że mamy ich tak dużo i że są dostępne prze cały rok! Są słodkie i kwaśne, czerwone i zielone, miękkie i twarde, duże i małe :) Każdy wybierze coś dla siebie. Ja najbardziej lubię te, do których wbijając zęby sok zlewa mi się po brodzie:))))
Tak poważnie to moim ulubionym gatunkiem jest Ligol. To jabłko bardzo twarde, bardzo soczyste i słodkie. Ja naprawdę pochłaniam niesamowite ilości tych owoców. Mój mąż się śmieje, że gdy jestem zbyt nerwowa to znaczy, że pewnie jeszcze nie jadłam jabłka. :) A będąc w ciąży z najstarszym synem kilogram jabłek dziennie to było moje minimum!
No ale na temat. Zawsze mając do wyboru ciasto francuskie lub drożdżowe z jabłkiem decydowałam się na to pierwsze, bo sądziłam, że smaczniejsze. Do czasu, aż ktoś kiedyś poczęstował mnie przepyszną drożdżóweczką z jabłkami. No po prostu niebo w gębie! I nie wiem, czy to zasługa samego ciasta, czy dobrze przyrządzonych owoców... Faktem jest, że podbiły moje serce na tyle, że postanowiłam sama je sobie upiec.
O ile z serowymi sprawa wydawała mi się w miarę oczywista, o tyle z jabłkami miałam obawy, czy w czasie pieczenia z owoców nie zrobi się papka, a tym samym zakalec. I po raz kolejny, jak nie spróbujesz, to się nie przekonasz :)
Kołaczyki, czyli okrągłe bułeczki z jabłkami i posypką, były moim pierwszym wyzwaniem. Udanym i smacznym, na szczęście. Może się powtórzę, że gdy tylko w domu napomknę o pieczeniu kolejnych drożdżowych słodkości, moi bliscy krążą wokół mnie jak sępy czekające na ofiarę, w tym wypadku gotową łakoć :)
Tak więc pełna pozytywnego nastawienia, że na pewno się uda, bo dlaczego miałoby by być inaczej (może w tym tkwi sekret udanego, wyrośniętego i pulchnego ciasta drożdżowego) zabrałam się do pracy. Wspomnę jeszcze tylko, że od niedawna mam pomocnika w osobie mojego trzyletniego syna, który przy pieczeniu zawsze musi mi towarzyszyć. Patrzy na mnie czujnym okiem i kontroluje, czy wszystko robię tak, jak powinnam :) A czasem nawet sam coś wsypie, czegoś doda, doleje... Jemu sprawia to frajdę, a dla mnie to przyjemność patrzeć na jego uradowaną buzię :)
By móc upiec kołaczyki z jabłkami musimy posiadać:
NA CIASTO:
mąka pszenna 500 g
mleko 2 % 1 szklanka
cukier drobny 1/4 szklanki
drożdże świeże 50 g
jaja 2 szt
masło 1 łyżka
sól szczypta
jajo do posmarowania
DO NADZIENIA:
jabłka 2 szt
cynamon Prymat 1/2 łyżeczki
cukier drobny 1/2 łyżeczki
NA POSYPKĘ:
masło 2 łyżki
mąka pszenna 2-3 łyżki
cukier puder 2-3 łyżki
Oczywistą rzeczą jest, że wszystko zaczyna się od przygotowania zaczynu. Dlatego najpierw drożdże kruszymy do miski, zasypujemy cukrem i czekamy aż się rozpuszczą. Następnie dodajemy część ciepłego mleka, 2-3 łyżki mąki i tak przygotowany zaczyn odstawiamy na ok. 15 min. Gdy zaczyn nam podrośnie wsypujemy resztę mąki, szczyptę soli, 2 łyżki stopionego masła, jaja i wyrabiamy ciasto drożdżowe. Możemy to robić jeszcze chwilę po tym, jak nasze składniki już się połączą, bo ciasto drożdżowe na bułeczki lubi być "dopieszczone" :) Potem miskę przykrywamy ściereczką i odstawiamy w ciepłe miejsce na ok. 60 min. do wyrośnięcia.
W tym czasie przygotujemy nasze nadzienie. Jabłka obieramy, wycinamy gniazda i kroimy w drobna kostkę. Zasypujemy cynamonem i cukrem, mieszamy.
Gdy ciasto podwoi swoją objętość dzielimy je na równe części/kulki. Ja zrobiłam ich 17 :)
Każdą kulkę musimy trochę rozpłaszczyć, nałożyć na środek farsz i "zamknąć", złożeniem układając na blasze wyłożonej papierem do pieczenia na ok. 30 min. do napuszenia.Ostatnim etapem jest przygotowanie posypki, czyli mąkę łączymy z cukrem pudrem i stopionym masłem. Napuszone bułeczki smarujemy roztrzepanym jajem i posypujemy naszą posypką.
Piekarnik musi być nagrzany do temp. ok. 180 stopni. Do ciepłego wkładamy naszą blachę z kołaczykami i przez ok. 20 min. zerkamy jak nam pięknie rosną i się rumienią. Czasem może trwać to ok. 15 min., wszystko zależy tylko od tego jak piecze nasze urządzenie :)
W każdym bądź razie wypiek jest cudownie pachnący, kuszący i trudno wyczekać momentu, by przynajmniej trochę wystygły :)
Może nie mają idealnego kształtu (to była moja pierwsza próba), ale smakowo są rewelacyjne! Dodatek cynamonu do jabłek dodatkowo je wzbogaca. Co tu dużo mówić... z tych 17!!! na dzień następny nie ostała się ani jedna sztuka :)
A teraz przyszedł czas na grzebyki. To już wymaga troszkę więcej pracy, bo formowanie nie polega na "toczeniu kulek" :)
A wszystko zaczęło się od tego, że jak już wcześniej wspomniałam, kiedyś zajadałam się tylko francuskimi słodkościami z dodatkiem jabłek, więc postanowiłam drożdżowe zrobić w kształcie francuskich (przynajmniej próbowałam) :)))
Od razu powiem, że przy grzebykach popełniłam niewielki błąd. Otóż na przyszłość będę pamiętała, żeby w trakcie smarowania jajem w miarę możliwości "przykleić zęby" do ciasta. Może wówczas w czasie pieczenia, nie będą odstawały, choć takie też mają swój urok...
W tym wypieku jak dla mnie dodatkowy atut stanowią prażone jabłka, które wg mnie jakoś lepiej smakują, mimo iż dla mnie jabłko pod każdą postacią jest super!
Aby upiec drożdżowe grzebyki z jabłkami musimy się zaopatrzyć w :
NA CIASTO:
mąka pszenna 500 g
mleko 2 % 250 ml
drożdże świeże 25 g
cukier drobny 70 g
sól
masło 75 g
JAKO NADZIENIE:
jabłka 2-3 szt
cukier drobny 1-2 łyżki
cynamon 1/2 łyżeczki
jajo do posmarowania
I jak zwykle wszystko musimy zacząć od pokruszenia do misi drożdży i zasypania ich cukrem w celu rozpuszczenia. Następnie dodajemy połowę ciepłego mleka, kilka łyżek mąki i tak przygotowany rozczyn, o konsystencji gęstej śmietany, odstawiamy na kwadrans w ciepłe miejsce żeby nam nieco podrósł. Kolejnym krokiem jest dodanie mąki, szczypty soli, reszty mleka i stopione masło. Wszystko za pomocą łyżki drewnianej mieszamy, a następnie wyrabiamy ciasto. Możemy mu poświęcić więcej czasu niż wymaga... :) Przykrywamy ściereczką i odstawiamy do wyrośnięcia na przynajmniej 60 min. W tym czasie jabłka obieramy, kroimy w kostkę i prażymy na patelni z dodatkiem cukru i cynamonu. Po ok. 4-5 minutach studzimy.
Wyrośnięte ciasto wałkujemy w prostokąt, z którego wykrawamy mniejsze o bokach ok.10x14cm. Na wysokości ok.1/3 robimy nacięcia nożem. Na jednym brzegu układamy nadzienie i zwijamy ciasto w rulon.
Tak zwinięte grzebyki przekładamy na blachę wyłożoną papierem do pieczenia i odkładamy na ok. 20 min. do napuszenia. Można przykryć ściereczką. A potem już tylko smarujemy jajem i wkładamy do piekarnika nagrzanego do 190 stopni. Pieczemy ok. 15 min. do zrumienienia.
Mi w czasie pieczenia zęby grzebyków troszkę się poodklejały, jednak w niczym to nie przeszkodziło moim łasuchom w natychmiastowej konsumpcji :) Dobrze, że przynajmniej zdążyłam je posypać cukrem pudrem :))))
Drożdżowe, słodkie wypieki są bardzo smaczne, a dodatek owoców, w tym wypadku jabłek sprawia, że teraz już na pewno mając do wyboru ciasto francuskie lub drożdżowe nie będę się długo zastanawiała...