Chlebek o delikatnie słodkim posmaku, bo z dodatkiem miodu :)

Do tej pory byłam święcie przekonana, że słodkie to mogą być tylko rogaliki i to najlepiej z dżemem, czy konfiturą. No ewentualnie bułeczki, ale tez tylko ze słodkim dodatkiem. A tymczasem chlebek z dodatkiem miodu, który właśnie przedstawiam, również okazał się być słodkim (może nie aż tak jak wspomniane wcześniej produkty), ale za to znakomitym "podkładem" dla twarogu, wędliny i całej palet warzyw zwykle wchodzących w skład kanapek :)
Powiem szczerze, że jeszcze niedawno na samą myśl o miodzie to się aż trzęsłam! W czasie przeziębienia mąż siłą wmuszał we mnie mleko z dodatkiem miodu, a ja pijąc go krzywiłam się jakbym piła co najmniej litrowy sok z cytryny-choć też zdrowy :) Ale od jakiegoś czasu w końcu zaprzyjaźniłam się z tym jakże zdrowym dodatkiem i teraz gdzie tylko mogę, tam go dodaję i mieszam komponując, wg mnie, naprawdę fajne smaki :)
Co do samego chlebka... Oprócz miodu chciałam jeszcze po raz pierwszy sprawdzić smak pieczywa z dodatkiem otrąb pszennych. I tu również miłe zaskoczenie, bo obawy, że coś smakowo nie będzie mi pasowało, okazały się bezpodstawne :) Przekonałam się ,że wszystkiego w życiu, także tym kulinarnym, trzeba spróbować, by móc potem szczerze wypowiedzieć się na temat konkretnej potrawy. W planach mam także kiedyś spróbować upiec chleb na zakwasie, ale o tym może kiedy indziej...
Tak więc wykorzystując okazję, gdy mąż zabrał wszystkich chłopaków (chwała mu za to!!!) na mecz, miałam dla siebie, a właściwie dla swoich planów związanych z pieczeniem całe 3 godziny :) HURA!!! Zaopatrzona w fartuszek, z zakasanymi rękami zaczęłam odmierzać potrzebne produkty. A były to :
- mąka pszenna tortowa 1000 g
- otręby pszenne 1 szklanka
- drożdże 50 g
- miód płynny 3 łyżki
- letnia woda 600 ml
- oliwa z oliwek 2 łyżki sezam 4 łyżki
- sól 1 łyżka
- oliwa do wysmarowania miski
Tradycyjnie wszystko zaczyna się od przygotowania zaczynu (choć wyjątek stanowią bułeczki pszenne, do których zaczyn nie jest potrzebny). W tym celu drożdże kruszymy do miski i zalewamy połową szklanki ciepłej wody, czekamy, aż drożdże się spienią. następnie dodajemy pozostałe składniki i resztę wody.
Łyżką drewnianą mieszamy wszystkie składniki, a gdy już się połączą, całość przekładamy na blat, gdzie przez ok. 2 minuty wyrabiamy ciasto. Następnie przekładamy je do naoliwionej miski, przykrywamy ściereczka i odstawiamy w ciepłe miejsce na ok. 50 min.
W tym czasie możemy już pomyśleć o piekarniku, który musi nagrzać się do temp.220! stopni.
Ciasto, które swą objętość powiększyło dwukrotnie jest już gotowe, byśmy mogli z niego upiec cudownie smaczny chleb :) W tym celu przekładamy je na blat, formujemy z niego okrągły bochenek (będzie naprawdę pokaźny) i nacinamy go np.na krzyż. Przekładamy na blachę wyłożoną papierem do pieczenia i pieczemy w temp. 220 stopni przez o. 45-50 min.
Powiem szczerze, że czas ofiarowany mi przez męża wystarczył w w sam raz na upieczenie chlebka i ogarnięcie kuchni po tym, jak w niej buszowałam. A moi panowie, gdy znaleźli się już w domu, byli szczęśliwi podwójnie. Po pierwsze ich drużyna wygrała mecz, a po drugie czekała już na nich przygotowana kolacja ze świeżutkim chlebkiem. Nic tylko się zjadać :)