Postaram Wam się w tym pomóc, prezentując przepisy lekkie, zdrowe i… SMACZNE. Dzięki nim wcale nie poczujecie, że jesteście na diecie (to słowo źle się kojarzy, prawda? My to zmienimy!). Przynajmniej DWA RAZY W TYGODNIU przedstawię Wam nowy, wyjątkowy przepis na danie obiadowe, pomysł na wartościowe śniadanie, lekką kolację, czy pyszną przekąskę. Sami się przekonacie, że można jeść zdrowiej i wciąż odczuwać dziką radość z jedzenia (ej, też tak macie, że jedząc coś pysznego, serce wali Wam 300 razy na minutę a w oczach macie tą iskrę pełną ekstazy?) :D Każdy taki wpis będzie oznaczony banerkiem „Chudniemy smacznie”.
Ja zaskoczę Was kulinarnie, ale resztę musicie zrobić sami!
Brakuje Wam ruchu? Sprawdźcie oferty w pobliskich siłowniach czy centrach fitnessu.
Przygarnijcie psa (dobra motywacja na dłuuugie spacery- poruszacie się, dotlenicie organizm, a i zyskacie wiernego towarzysza życia, który będzie dzielnie odganiać wszystkie Wasze smutki, smuteczki i dołeczki).
Lubicie pływać? Poszperajcie w szafach, na pewno znajdziecie tam jakiś strój do pływania i czepek. Godzinka na basenie poprawi krążenie i pozytywnie wpłynie na Wasz humor. Nudzi Was zwykłe pływanie? Zapiszcie się na wodny aerobic. Dobra zabawa i porządna dawka śmiechu gwarantowana!
Koniecznie przejrzyjcie swoje szafki i lodówkę! Pozbądźcie się tego, co sprowadza Was na złą drogę. Niech do kosza pójdą chipsy, czekoladki, pierniczki w czekoladzie pełnej chemii, żelki, cukierki i litrowe opakowania lodów! Albo lepiej zanieście je chudemu sąsiadowi. Niech się podtuczy ;) Może z wdzięczności wytrzepie Wam kiedyś dywan lub wyjdzie na spacer z psem? Warto spróbować ;) Nie trzymajcie w domu słodkich zapasów, wtedy nie będą Was tak kusić.
Tak więc, nie przedłużając mojej paplaniny, zapraszam na pierwszy „odchudzony” przepis :)
Zmień swoje życie na lepsze już dziś! Zrób ten pierwszy, NAJWAŻNIEJSZY, krok, który być może zmieni Twoje życie.
Ile razy macie tak, że oglądając jakiś film czy czytając książkę, aż swędzą Was ręce, by sięgnąć po coś do jedzenia. Ot, małego, na jeden kęs do buzi. Tylko że ten jeden kęs zamienia się w dwa, cztery, piętnaście…tysiąc! (ech, przesadziłam). Ale wiecie, co mam na myśli. Słabe z nas istoty i ciężko oprzeć się pokusom.
A wiecie, że nie musimy już rezygnować z chrrrupania przed TV? Ha! Naszym zbawieniem mogą okazać się takie oto kuleczki otrębowe. Bardzo aromatyczne, pikantne, malutkie. Warto docenić je nie tylko za smak, ale i za to, że zapewniają uczucie sytości! Są źródłem błonnika, który zbawiennie wpływa na nasze „kichy” ;) A nawet dzieci wiedzą, że czyste kichy to szczęśliwe kichy :D Takie dwa w jednym. Wcinamy coś co nam smakuje, a i służy naszemu zdrowiu. Ja daję im 10 pkt! Za szybkość w przygotowaniu, możliwość eksperymentowania ze smakami, wpływ na zdrowie.
Zapraszam!
Składniki:
- 100g otrąb (pszenne i żytnie możemy ze sobą wymieszać)
- 2 jajka
- łyżka jogurtu greckiego
- łyżka pikantnej przyprawy do pizzy (może być inna, Wasz ulubiona)
W miseczce mieszamy dokładnie wszystkie składniki i odstawiamy je na jakieś 30 minut, by otręby napuchły. Z masy formujemy małe kuleczki i układamy je na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia.
Wstawiamy do nagrzanego piekarnika (180st na ok 20 minut). Ja piekłam je z termoobiegiem, więc zmniejszyłam ciut temperaturę.
Studzimy i chrupiemy :)
Moja rada: Warto robić orzeszki jak najmniejsze. Są wtedy bardziej chrupiące i smaczniejsze :)
Równie dobrze, możemy obtoczyć je przed pieczeniem w pikantnej mieszance przypraw. Będą jeszcze bardziej ostrrre, mrau!
