Zarządzaj plikami cookies
Doradca Smaku logoandPrymat logo
Co ugotował Michel Moran w ostatnim odcinku? SPRAWDŹ

Kulinarny karnet Christophera - smaki mojego świata.

Podróż 12 - Bułgaria - Kraj pachnący różami.

Bułgaria jest krajem róż. Produkuje się tutaj nie tylko olejek różany, ale także likier z róż, który należy do osobliwości kraju. 30 lat temu z pierwszej podróży do Bułgarii przywiozłem wspaniałe konfitury z płatków róż oraz skórki pomarańczowe w syropie. Do dzisiaj pamiętam, te specjały można było kupić tylko za dolary w Korekomie – to taki Pewex bułgarski. Tam też kupiłem mojej żonie Gizeli wspaniałą torbę z rudego lisa, która to przez kilka lat wzbudzała zachwyt innych kobiet. Swoją drogą myślę, że dużo młodych ludzi w ogóle nie wie co to był Pewex.

Inny produkt charakterystyczny dla Bułgarii to jogurt. Bułgarzy przypisują swojemu jogurtowi zdolności regenerujące i odmładzające organizm. Bułgarski jogurt jest wyjątkowo smaczny, dzięki bakteriom ( Lacto – bacillus bulgaricus) właściwym tamtejszemu klimatowi.

Jogurt ( najlepszy z mleka owczego) ma rozległe zastosowanie nie tylko jako napój gaszący pragnienie ( obecnie podaje się go z wodą mineralną a nawet z dodatkiem kostek lodu), ale stanowi również przyprawę do wielu potraw. Bułgarzy nazywają jogurt „kisełe mleko”, zaś mleko zsiadłe uważają za zepsute.


Szczególnie smaczny jest chłodnik jogurtowy - Tarator, z tartymi ogórkami, odrobiną oleju i octu, czosnkiem, siekanymi włoskimi orzechami i koperkiem. Chłodnik ten był letnim hitem w Gdańskiej „Rucoli” w czasach kiedy byłem tam szefem kuchni.

Oryginalną potrawą bułgarską jest rosół z jogurtem, o wdzięcznej nazwie „kokoszka czorba”. Rosół ugotowany na wywarze mięsnym lub sporządzony z kostki rosołowej i ryżu, miesza się z jogurtem rozprowadzonym z mąką, wodą oraz roztrzepanymi żółtkami. Rosół podaje się posypany natką pietruszki, często jako dodatek stosuje się masło.

Stolica Bułgarii, Sofia, leży u podnóża Gór Witosza. Jest to idealna do wędrówek okolica z wieloma chatami i górskimi gospodarstwami, gdzie można się gruntownie zapoznać z bułgarską kuchnią.
Wspaniałe są szaszłyki jagnięce „Witosza”. Prawie każdej potrawie towarzyszy sławna sałatka szopska. Bułgarzy jedzą dużo baraniny, warzyw i owoców.

Pomidory bułgarskie, świetne jakościowo, zwycięsko konkurują na rynkach światowych. Bułgaria należy do największych eksporterów pomidorów.
Trudno sobie wyobrazić posiłek Bułgara bez papryki, bakłażanów, kabaczków, pomidorów, fasolki szparagowej.
Do dzisiaj nie mogę zapomnieć smaku pomidorów w Bułgarii. Świeży chleb, holenderskie masło, bułgarskie pomidory, szczypiorek, odrobina soli i pieprzu. Tym zajadałem się przez kilka dni postoju statku w Bułgarii. Takiego zapachu i smaku pomidorów nie spotkałem potem już w żadnym innym kraju. To samo było z bananami w Ekwadorze czy brzoskwiniami w Turcji. Klimat i słońce czyni cuda.

Do najpopularniejszych potraw bułgarskich należy musaka – zapiekana potrawa z mięsa mielonego, pomidorów, jajek, ziemniaków i bakłażanów.
Bułgaria jest krajem, w którym świetnie udaje się winorośl. ( 60 odmian). Jest eksporterem świeżych winogron i producentem renomowanych win stołowych i deserowych.

Jak głoszą podania ludowe i niektórzy naukowcy. Bułgaria zawdzięcza długowieczność swoich mieszkańców ( na 10000 – 250 przekracza 80 lat) dużym spożyciem jogurtu, czosnku i owczego sera. W ostatnich latach kuchnia bułgarska była stawiana za wzór zdrowego żywienia.

Marzy mi się – plaża, dużo słońca, woda, mała knajpka – tarator, szaszłyk, duża micha sałaty, którą doprawiam oliwą i octem winnym, popijam koktajlem jogurtowym a wieczorem tańce przy lampce wina gronowego. Co też życzę czytelnikom moich podróży.

 

                                                                                                                       Christopher
W następną podróż zapraszam do Chin. 

IZABELA29 21.11.2013 16:34
tylko pozazdrościć tych wojaży
Gabi44 17.11.2013 23:28
Z Bułgarii przywiozłam równie smakowite wrażenia.Oprócz wspaniałej przyrody ,plaży ,wód rwących i stojących ,to właśnie kuchnia jest zachwycająca.Przede wszystkim owoce,warzywa, wszystko tryskające świeżością i ciepłem słonecznym.Tak smacznych arbuzów nie jadłam nigdzie.I ludzie bardzo przyjaźni.Chętnie pojadę ponownie.
Christopher 17.11.2013 18:13
Dobrze ,że pozostały miłe wspomnienia.Taratora polecam na upalne lato,na pewno ten chłodnik będzie Ci smakował. A propos wina.Jak kupuje się nieznane ,to można spodziewać się wszystkiego.Przypomniał mi się zakup wina we Włoszech. Umówiliśmy się ze znajomymi na wieczór przy winie.Miało być sporo osób ,więc kupiliśmy dwa gąsiorki po 5 litrów ,białego i czerwonego.Traf chciał,że inni znajomi przynieśli takie samo wino.No,będzie wesoło...Wznosimy pierwszy toast i nie ma okrzyków i achów.Wino okazało się prawie nie do picia.Doszło do tego ,że Panie dosypały cukru (nie czekaliśmy na dalszą fermentację) i jakoś trochę upiliśmy (niestety nie się) tego wina.Ale zabawa była przednia.Od tamtego wydarzenia ,nie kupuję wina w hektolitrach i tanio.Niestety co dobre ,to musi kosztować. Po dosyć długim czasie nie mody na Bułgarię ,warto się teraz wybrać.Podobno bardzo odmłodniała i znowu jest trendy.Może do zobaczenia.?
borgia 17.11.2013 11:49
Chociaż jest (była) jedna rzecz dla mnie tam niezjadliwa. Chleb. Cierpiałam rano, bo śniadania jedliśmy w hotelu. Odkryłam za to filo - z serem smakowało mi najbardziej. Więc miałam na co się przerzucić. I doszłam do wniosku, że na dobrą sprawę, da się jakiś czas bez chleba wytrzymać - niestety zmuszona sytuacją, niż chęcią własną. Jak wyjeżdżaliśmy, to chcieliśmy wydać wszystkie groszaki, jakie nam się zebrały. Postanowiliśmy kupić za nie wino, którego jeszcze tam nie próbowaliśmy. Kilka butelek wyszło - w większości bułgarskie. Całe szczęście, że Gregor zabrał nam je do samochodu i nie musieliśmy dźwigać. Jedno było niesmaczne. A jedno... rewelacyjne. Ciężkie, ziemiste, w kolorze burgunda. Nie pamiętam co to było. Mnie smakowało suszoną śliwką, Mężowi wiśnią. No i nastąpiło plucie sobie w brodę, że tak późno, że tylko jedno... Ale, że następnym razem... To był mój pierwszy zagraniczny wyjazd. I od razu trafiłam świetnie. Mamy co wspominać. Łącznie z burzą, naszymi zakupami w markecie i nie działającymi momentalnie kasami. A my obładowani owocami morza chcieliśmy coś upichcić u Ani i Gregora na kwaterze... Zrobiliśmy spaghetti aglio e olio, robiąc zakupy na targu po drodze. Bo oczywiście po 15 minutach czekania, trochę się nam znudziło. Chętnie bym wróciła tam jeszcze raz.
borgia 17.11.2013 11:36
Zaszczepiasz we mnie chęć podróży tam, gdzie do tej pory nie byłam. Z Bułgarią jest inaczej... ja tam byłam, i są to dla mnie najlepsze jak do tej pory wakacje. Być może dzięki Przyjaciołom - bo to Gregor namówił nas na ten wyjazd. Konkretnie - u niego wyjazd, u nas wylot. Opowiadał coś o osiołku, o knajpce, gdzie świeżuteńkie ryby właściciel przyrządzą na poczekaniu..., o pięknym morzu, pięknych plażach i... oczywiście pysznym jedzeniu. Byliśmy w Obzorze. Po godzinie 20 spotkaliśmy się z Anią, Grześkiem i dwoma ich synkami w centrum miasteczka, czyli jakieś 3 minuty od naszego hotelu. Do morza mieliśmy ze 350 metrów. Pięknie. Ciepło. Jasno. Drink na plaży (gin z sokiem grejpfrutowym) kosztował... 2 złote. Mąż zdziwiony - czy aby kelner się nie pomylił? No nie... Tych kilka lat temu jadaliśmy w Obzorze na mieście bardzo tanio. Najdroższe były brzeskwinie - ich cena taka jak w Polsce ;). Ale smak... Ogromne kule, dojrzałe ale jędrne, z daleka pachnące. Słodycz ogromna. To w Bułgarii przeżyliśmy z Gregorem wstrząs na widok oliwek. On gotuje (świetnie) i się na tym zna. Stoimy przed lodówką z oliwkami w sklepie - takimi na wagę - zielone, czarne, fioletowe, podszuszane, świeże... z ziołami, lub bez, W takiej marynacie, w innej, w solance. Nie wiem jak to się stało, ale zupełnie przez przypadek oboje w nie wpatrzeni powiedzieliśmy równo: "ale d..a". Słowo daję. Mało nas nie poskręcało ze śmiechu. Mieliśmy wybrać oliwki - i wybierz tu. W jednym z miejscowych pensjonatów spędziliśmy fantastyczny wieczór - obchodząc imieniny mojego Męża. Wtedy zjadłam po raz pierwszy uchę, przygotowaną przez właściciela. Z ryb przez niego złowionych. Za 1 złotówkę. Przepyszną, gorącą i pachnącą, z kawałkami różnych ryb. Najedliśmy się w Bułgarii nieprawdopodobnie. Jedzenie rzeczywiście pyszne. Jednak taratora nie jadłam.
IwonaDD 17.11.2013 10:29
przy czytaniu twoich wpisów można się rozmarzyć o podróżach i o tych wszystkich smakach, ach.... super post!

DoradcaSmaku.pl zawiera materiały autopromocyjne marek należących do Prymat sp. z o.o.:

Prymat Kucharek tonaturalne smak