Propozycja trochę lżejsza,co nie znaczy ,mniej atrakcyjna ,czy niesmaczna ,a wręcz przeciwnie. Nie odbiega techniką od smażenia faworków i pączków, czyli tradycji stanie się za dość. Moje oko napotkało w szufladzie ,trochę przeze mnie zapomnianą ,foremkę na druciku do ciastek smażonych ,tzw. rozetek.
Foremki przeważnie mają kształty wzorów norweskich ,płatków śniegu. Ja posiadam tylko gwiazdkę, ale w handlu można spotkać najróżniejsze wzory.
Ciasteczka są lekkie, chrupiące i aromatyczne. Na pewno każdemu nie zastąpią pączka ,ale faworka tak. Są smaczne zaraz po usmażeniu, a następnego dnia są jeszcze bardziej chrupiące.
Składniki.
1 szkl. mąki
1 szkl. mleka
2 jajka
½ laski wanilii
szczypta soli
smalec lub olej do smażenia
Wszystkie składniki zmiksować. Ciasto powinno mieć konsystencję trochę gęstszą niż naleśnikowe.
Tłuszcz rozgrzać do temperatury takiej jak do smażenia faworków ,czyli 180stop.Foremkę wstawić do tłuszczu , nagrzać ,zanurzyć do ¾ jej wysokości w cieście i włożyć natychmiast do tłuszczu. Smażyć około 20sek.Wyjąć i widelcem zsunąć ciasteczko na bibułę. Nieraz ciastko spada samo. Nie wolno zanurzać całej foremki ,bo nie zdejmiemy ciasteczka. Technologia tego wielkiego procesu jest prosta ,tylko każdą rozetkę niestety smaży się pojedynczo. Wbrew pozorom idzie to szybko i zjada się też szybko. Gorące rozetki posypać cukrem pudrem.
Może u Was też leży zapomniana rozetka ,więc trzeba ją wykorzystać.
Tłusty Czwartek już w czwartek.
Smacznego!
Christopher 2014.02.24