Kulinarny zawrót głowy

Nie ma to jak dogadzanie. Dogadzanie innym oczywiście i w sensie kulinarnym.
Moja głowa była dzisiaj pełna pomysłów. Ostatnio nie za często się to zdarza, tym bardziej, że jestem z moją małą rodzinką na łasce teściów. Ale cóż, czasem trzeba pokazać, że synowa też coś potrafi zdziałać w kuchni.
Od sześciu tygodni koczujemy u Rodziców Męża w oczekiwaniu na klucze do nowego mieszkania. Poprzednie sprzedane w rekordowym czasie, więc nie było innego wyjścia.
Ale do rzeczy. Żeby się zrelaksować zamykam się w kuchni i, eksperymentowanie to za mocne słowo, szukam natchnienia w gotujących się obiadkach i kolacjach.
Dziś zrazy ze schabu zawijane z ogórkiem i serem żółtym. Do tego ziemiaczki z wody i sałata w smietanie. Typowy obiadek.
Czasami tak lubię, pomijając kuchnie włoską czy francuską.
Mój M to by się cieszył ze spaghetti po bolońsku albo
kawałkiem fileta z kurczaka.
Cóż, jutro też nie dam mu, i teściom, tej satysfakcji i zrobię łazanki z kiszonej kapusty, a pojutrze rybka.
Do zobaczenia, usłyszenia czy poczytania :)