Chowder z boczkiem i kukurydzą
To naprawdę wyśmienite połączenie. Mleko nadaje zupie delikatności, powiedzialabym, że wręcz aksamitności. A zupa w gruncie rzeczy jest prosta i szybka - jak każdy chowder. Można go zrobić zresztą na wiele różnych sposobów. Można dodać mięso, można i ryby, można i w końcu zrobić naprawdę wielkopańską zupę dodając owoce morza. To prawda, że tej wersji nie jadlam, ale to dlatego, że jak człowiek ma tę chwilę słabości w postaci jakiejś części fruits de mer, to żal mu z nich zrobić zupę. Może to się kiedyś zmieni? Liczę na to cały czas...
Dzisiaj więc chowder. Nie wiem czy klasyczny, bowiem nie wiem co do klasyki tej należy. Zrobienie zupy zajmnie jakieś 30 minut i gwarantuję, że zadowoli każdego. Pachnieć będzie przy tym pięknie, chociaż zapach ten u mnie przyćmiewa mocno nieco inny. Jeszcze piękniejszy... Bo staram się zawsze do tej zupy upiec świeże bagietki. Taki melanż angielsko-francuski, co pewnie ani Anglikom, ani Francuzom na rękę nie będzie. Jednak zupa z bagietką się nie gryzą, natomiast zupę bagietką dobrze jest przegryźć...
Chowder z boczkiem i kukurydzą
10 dag boczku bez skóry,
1 łyżka oliwy,
1 średnia cebula,
45 dag ziemniaków,
3/4 puszki kukurydzy,
500 ml bulionu z kurczaka (może być woda z kostką Kucharek),
450 ml mleka,
sól, pieprz,
natka pietruszki posiekana do posypania (jak się ją ma).
Cebulę i ziemniaki obrać. Cebulę drobno posiekać, ziemniaki pokroić w kostkę. Kukurydzę odsączyć.
Boczek pokroić w kostkę i smażyć w rondlu na oliwie przez kilka minut. Gdy boczek będzie bardzo tłusty można z oliwy zrezygnować. Odsączyć łyżką cedzakową i przełożyć do miseczki.
Do rondla dodać posiekaną drobno cebulę, delikatnie oprószyć solą i smażyć ok. 2-3 minut, po czym dodać ziemniaki. Smażyć kolejne 2-3 minuty mieszając, dodać kukurydzękukurydzę i wlać bulion. Zagotować, przykryć i gotować 15 minut.
Trochę mniej niż połowę warzyw zmiksować na puree z częścią zupy (można przestudzić), po czym wlać z powrotem do rondla. Dodać boczek, wlać mleko i zagotować. Doprawić delikatnie solą i pieprzem jeśli zajdzie taka potrzeba. Chowder podawać posypany natką pietruszki, a jak się zapomni o niej (zdarza mi się to notorycznie) posypać delikatnie pieprzem.
Wyśmienicie smakuje ze świeżą bagietką.
Z cyklu "Robert Sowa w mojej kuchni" - Pappardelle ze szpinakiem i suszonymi pomidorami. Zrobiłam. W końcu udało mi się kupić świeży szpinak. I wyjątkowo udalo mi się to bez specjalnego wybierania. Pewnie dlatego, że do wyboru miałam jedno opakowanie... Więc nie ogladając się na nic - buch do koszyka. W końcu... Udalo się... Mi się... Plan mialam od dawna. Zresztą z resztą składników już problemów nie było. Uff. Dodam jeszcze, że pappardelle robię zawsze sama. Gdzieś tam w mojej księdze jest makaron, który robię z mieszanki mąki pszennej i krupczatki i wg tego właśnie przepisu uczyniony był. Zrobiłam wszystko jedynie dla 2 osób, bo dziecię sera pleśniowego nie tknie (dostał pierogi ruskie), i podałam... Tadam... Zachwycające danie. Polecam goraco.
No tak... Na drugi dzień reszta szpinaku i sera w lodówce. Za mało aby danie powtórzyć, poza tym leżą sobie piękne kotlety beż kości. Była powtórka nieco inaczej. W mniejszej jeszcze ilości zrobiłam te resztki szpinaku w tym samym, choć uboższym sosie. Bogatszym za to w śmietankę. Kotlety oprószone solą i pieprzem usmażyłam na odrobinie oliwy z obu stron, po czym czekając na ziemniaki - podlałam je wodą. Leżaly sobie na patelni i dogorywały spokojnie na najmniejszym ogniu z możliwych. Woda parowała, a one nie traciły na soczystości. Podałam polane bajecznym sosem. W kolorze zielonym. Czy to dzisiaj Dzień Św. Patryka? :P