Chyba nie ma w naszym kraju osoby, która by nie znała smaku tego żydowskiego specjału. Delikatnej bułeczki drożdżowej, zaplecionej w misterny warkocz. Długo się zastanawiałam, czy dzielić się przepisem, bo pewnie wielu z Was ma swój własny, sprawdzony, często robiony przepis. Tak jak i ja... Być może niektóre są słodsze - bardziej na zasadzie drożdżówki. Być może posypane makiem lub kruszonką. U mnie zwykła - bo taką lubimy najbardziej. Choć przyznaję, że wczoraj robiąc ją postanowiłam coś zmienić. Postanowiłam zapleść ją naprawdę po żydowsku. Postanowiłam zapleść z sześciu kawałków.
W dobie internetu mogłam sobie na to pozwolić. Moje zaplatanie na sucho z sznureczków (pomyślałam sobie, że lepiej spróbować na czymś bezpiecznym, co bez końca można rozplatać) szybko mi się znudziło. Bez efektu. Nie umiem... Wrzucając jednak w Google pytanie proste trafiłam na filmiki video, gdzie wszystko nagle stało się jasne. Bo to rzeczywiście proste rzeczy są. Postaram się opisać jednak dokładnie ze zdjęciami. Bo... Bo to najpiękniejsze chałki jakie w życiu zrobiłam.
Chałki... A tak. Chałki są dwie. Można zrobić jedną, ale słowo daję, że się nie opłaca. Niewiele czasu potrzeba, by za jednym zamachem zapleść obie i cieszyć się dłużej przyjemnością. Jeszcze tylko kilka słów wyjaśnienia. Niekiedy zatrzymuję się na zadawanych pytaniach na temat drożdży instant i zwykłych w kostce. Po to by odpowiedzieć, że są rzeczy, których nie zrobię z jednych albo drugich, ze względu na uzyskane w końcowym efekcie ciasto. Po latach doświadczeń potrafię przełożyć jedne na drugie, i dla większości tworzonego pieczywa nie ma to większego znaczenia. Nie mam zwykłych... dam te 2 łyżeczki zamiast 2,5 dag. Ale nie tu. Tu radzę dać Wam jedynie instant. Na zwykłych ciasto za bardzo się nadmie, plecionka nie będzie tak pięknie widoczna, a ciasto straci swoją delikatność. Niezwykłą.
Przepis na chałkę znajdziecie tutaj. Tu na blogu wkleję dokładniejszy opis - bogatszy o zdjęcia. Z racji "Formularza zawierającego błędy" pomyślałam sobie, że jednak będę zmuszona ograniczyć ilość zdjęć w przepisie. Wklejanie co drugiego też nie ma sensu, więc na spokojnie odsyłam z jednej części do drugiej...
Jak zapleść?
Przygotowane ciasto odgazować i wyłożyć na lekko oprószony mąką blat. Podzielić na dwie części. Jedną schować z powrotem do miski i koniecznie przykryć.
Drugą zaś podzielić na 6 równych części. Z każdej z nich uformować wałeczki długości około 35 cm. Nie polecam krótszych, ale mogą być dłuższe - chałka też będzie dłuższa, ale węższa. Wałeczki powinny być nieco grubsze w środkowej części.
Ułożyć je pionowo na blacie przed naszym obliczem. Skleić górne końce zaczynając od prawej strony i nakładając na wierzch kolejne. Pierwszy wałeczek z prawej strony przełożyć na lewą stronę tak, aby leżał w tym momencie poziomo. W ten sam sposób potraktować pierwszy z lewej strony(pionowy) wałeczek, przekładając go na prawą stronę - poziomo.
4 pionowe wałeczki rozsunąć delikatnie po 2 w każdą stronę, a na środku ułożyć lewy poziomy wałeczek.
Przesunąć w jego miejsce pierwszy z prawej strony wałeczek - niech teraz on będzie w poziomie.
Rozsunąć znów środkowe po 2, i na środek przesunąć wałeczek poziomy z prawej strony.
Z lewej strony wziąć wałeczek i przełożyć go na prawą stronę w poziomie.
Operację powtarzać... aż wyjdzie pięknie zapleciona chałka. Końcówki zlepić mocno i wsadzić pod spód.
Czy chałka jest prawidłowo wykonana? Jakbyście chcieli się przekonać, to odwróćcie delikatnie swoje dzieło na lewą stronę i zobaczcie. Powinno się otrzymać formę kłosa, czy też płaskiego warkocza. Ułożyć na natłuszczonej blasze i przykryć luźno folią spożywczą. Wziąć i zapleść w ten sam sposób drugą chałkę...