Zakupy w Holandii :)

A więc się stało, udało mi się wyechać do Holandii, pierwsze samodzielne mieszkanie i... kuchnia, a w niej lodówka którą trzeba czymś wypełnić.
Sklepy w Holandii potrafią zaskoczyć. Po pierwsze, cenamy, ktore bez promocji są wręcz kosmiczne dla mieszkańców krajów bez euro. Całe szczęście jest lidl i Albert z świetną marką "euroshope". Na następnym kroku szouje nas mnogość produktów. Kiedy weszłam do Albert xxl nie mogłam wręcz uwierzyć, że każdy produkt ma swoje stanowisko np. sajgonki- cała lodówka, ketchupy carry- cała półka od góry do dołu.
Kolejna rzecz to nowe, ciekawe produkty- wspomniany ketchup carry (moja koleżanka po tygodniu spędzonym u mnie wróciła do Polski i na drugi dzień zamówiła go przez allegro).
Kiedy jednak oczy wrócą do orbit orientujemy się, że nie wszystko jest tu w tak dostępne. Chociażby czerowone buraki. Nie mówiąc o zwykłych parówka! Jeden rodzaj, bardzo małe, bardzo drogie! Ichniejsze parówki królują. W słoikach, smakujące jak kiełbaski są wszędzie. A tych tradycyjnych, naszych.... brak.
Każde z resztą wyjście do sklepu to mała wybrawa. Poszukiwanie zwykłej bułki tartej zajeło mi nie mało czasu. Holenderskie napisy trochę utrudniają sprawę, ale w końcu się udało.
Na końću jeszcze napiszę trochę o ludziach w sklepach :) Niektórzy są po prostu niesamowici! Przepuszają w kolejce do kasy jak stoi się tylko z kilkoma rzeczami. Obsługa miła, uprzejma. Nawet jak zrobisz jakiś błąd, nie czeka Cię ostra krytyka. Podeszłam do kasy tylko dla kart kredytowych z gotówką i udało mi się zrobić zakupy. Zapomniałam pokazać karty upowarzającej mnie do zniżki, Pani bez problemu oddała mi pieniądze. Bez łaski, z uśmiechem! I to mi się podoba, tak ma być. Kocham Holandie :)