Tyle strachu na nic
O godzinie 12 zakończyły się matury z matematyki. Jeszcze kilkanaście minut przed miałem takiego stracha, że myślałem że wyjdę z tej szkoły. A jednak :( Musiałem wejść bo jakbym nie wszedł to by oznaczyło, że tak czy tak nei zdałem.
Usiadłem do ławki. W końcu dostałem ten test. Bite 3 godziny rozwiazywałem 33 zadania. O 11:55 trzeba było oddać egzamin. Nie zrobiłem 2 zadań. I teraz oczekiwanie aż rozwiązania pojawią się w Internecie, Uprawgniona godizna 14 wybiła. Rozwiązania już są. Sprawdzam, liczę, kalkuluję. Na gadu-gadu odezwało się chyba z 10 osób.
- I jak? Sprawdzałeś? Ja zdałam, chyba. A ty?
W końcu liczę czy jest 15 punktów żeby mieć matmę za sobą. I jak się okazuje przekroczone 20 punktów.
Matura z matematyki zdana :). Ale radości. Teraz kilka dni wolnego. W poniedziałek się zacznie. Matura ustna z polskiego. To będzie masakryczny dzień. Nie lubię występować przed publiką.
Proszę trzymajcie kciuki :)
A żeby niespodzanek było mało na obiad mama zrobiła moje ulubione kluski śląskie.
Zjedzone 9 kluseczek- wiem, powiecie przepadlistość, ale ja je uwielbiam.