Arequipa
Autobus z Puno wyruszył o 15. Cruz Del Sur to flota ultra komfortowych autokarów - rozkładane fotele typu royal, skórzane obicia, dodatkowe miejsce na nogi, wyświetlacze lcd, radio, lunch i klimatyzacja - to wszystko za 70 sol za ponad 400 km drogi.
Sama Arequipa wygląda na mocno ucywilizowaną ( przynajmniej w porównaniu do Cusco i niektórych miejsc w Puno ). Uniwersytet, wieżowce, McDonalds ( Danielek się ucieszył ) i Starbucks ( tutaj ja się ucieszyłem ). Plaza del Armas ( btw. tak nazywa się główny plac w większości miast ) wygląda pieknie - palmy, małe stoiska z prażonymi orzechami i wyprażający się w słońcu miejscowi.
Najpierw odwiedziliśmy Muzeum w Katedrze na głównym placu. Nie jestem fanem kościołów ale podczas godzinnego zwiedzania, nie poczułem nudy ani razu. Udało nam się zobaczyć sporą ilość relikwii, strzępki szat różnych świętych, źdźbło trawy z Golgoty, kawałek płótna, którym przetarto twarz Jezusa, podczas drogi krzyżowej - wszystkie relikwie szczelnie zamknięto i wmontowano w różnego rodzaju krzyże, kielichy, berła itp.
Odwiedziliśmy też muzeum historii Andów, gdzie przechowuje się Juanitę - jedną z najlepiej zachowanych mumii na świecie. Juanita niestety nie była obecna z powodu badań w laboratorium, wciąż jednak udało się nam zobaczyć dwie mumie oraz sporą ilość figurek i porcelany - brzmi jak nudy ale 600 letnie sandały robią wrażenie ;D
W Arequipie widać swoisty "konflikt pokoleń", i nie chodzi mi tu wcale o kłótnie córek z matkami. Widać ludzi w garniturach, z aktówkami i komórkami przy uchu, spieszących do pracy. Widać też starszych mężczyzn, spokojnie siedzących przy rozgrywce w szachy, pykających fajkę tak jak i kobiety w tradycyjnych strojach, noszące dzieci w chustach. Mimo obecności tradycji, zabytków i muzeów, nowoczesność i cywilizacja w Arequipie przejęła kontrolę. Śmieszne stwierdzenie, biorąc pod uwagę, że Peru to jedna z kolebek cywilizacji. Widocznie tak już musi być.