Konsumpcja nie zawsze oznacza spożycie
Lubię pichcić. Nie wiem jeszcze jak to się dzieje, że każda z potraw, którą robię odbierana jest przeze mnie podmiotowo. W zasadzie to muszę przyznać iż indywiduum potrawy kształtuję poprzez składniki oraz przyprawy. To one decydują o niepowtarzalności oraz satysfakcji z wykonanej pracy. W ostatecznej konsekwencji dzieła kulinarne posiada swoje indywidualne cechy. Za każdym razem kiedy coś mi się uda przygotować szukam dla nowej potrawy odpowiedniej nazwy, jednak często sztuka ta jest ponad moje siły i w konsekwencji kończy się na nazwie, a w zasadzie symbolu pochodzącym od moich personaljów i kolejnej cyfry. Przez to podkreślam też, że moje kulinarne zmagania traktuję bardzo poważnie, sam przy tym czując się jak naukowiec, który odkrywa nowe receptury na zaspokojenie potrzeb dnia codziennego. Piszę tak bo wg mnie potrawa nie musi być wyłącznie przeżyciem smakowym, ale także czymś co pozwala jej twórcy bąź też odtwórcy na bycie niezależnym, nieanonimowym konsumentem.