Przepis i sposób przygotowania na: Pulpety w mleku kokosowym
A ostatnio, miałem całkiem pulpecikowy sezon, próbując rożnych Albondigas, Meat Balls, Koft i Kotbular’ów (te ostatnie to w IKEI dają).
Jak zwał, tak zwał, wszystko to po prostu pulpeciki, tyle ze w różnych regionalnych odmianach.
Mielone mięso z dodatkiem bułki tartej lub bez, z odrobiną mleka, czasem jajkiem i setką różnych innych dodatków i wariacji.
Jako ze uczę się gotować, postanowiłem zmierzyć się z tą klasyczną potrawą. Z jego bardzo prosta wersją.
Przygotowanie:
Wpierw pulpeciki.
Szatkuję drobniutko cebulę, i kroję czosnek. Wszystko podsmażam, soląc troszkę i dorzucając kilka płatków chili
Mięso doprawiam solą i pieprzem (tak z 2 duże szczypty)
Bułkę mieszam z mlekiem, następnie dodaję papkę do mięsa. Dodaje to co smażyło się na patelni i wyrabiam na masę. Jeśli mam wrażenie ze masa jest za sucha, to dodaje mleka, aż uzyskam dość wilgotną, ale nie rozpadającą się masę.
Formuję kulki o średnicy piłki do ping-ponga (lub golfa) …… jeśli, ktoś nie grał w pingla, lub nie biegał z kijem po polu, to zdaje się ze jest to ok 4 cm średnicy.
Kuleczki smażę, na dość mocno rozgrzanym tłuszczu przez chwilę z każdej strony, tak aby wierz przypiekł się szybko i mocno zarumienił
(te pulpeciki na zdjęciu, niestety podsmażyłem tylko z jednej strony, więc nieco za mocno się spiekły)
Po koło 1 min obracania pulpecików zmniejszam temperaturę i dodaje wszystkie przyprawy.
Smażę pulpeciki na jednej stronie przez minutę, aby nabrały smaku od przypraw i obracam na drugą. Dodaję ciepły bulion i mleko kokosowe. Pozwalam żeby zabulgotało i zmniejszam temperaturę.
Dodaję sok z połowy limonki
Pichcę bez przykrycia około 8 -10min. Środek puplpecika powinien zostać miękki i wilgotny, zbyt długie smażenie może wysuszyć nam mięso.
Pulpety wyjmuję i trzymam w cieple. A sos redukuję jeszcze przez kilka minut.
Serwujemy na stół:
Kaszę mieszam z sosem i wykładam na talerz.
Pulpeciki układam i obsypuję skórą startej limonki.
Dodaje plamę zredukowanego sosu (na zdjęciu jest go duuuzo za mało. Po prostu, zdążyłem już wtranżolić resztę sosu, zanim wpadłem na pomysł zrobienia zdjęcia :D )
Dodatkowo, pulpeciki podałem z taką ubogą wersją escalivady – czyli grilowanej papryki, obranej ze skórki, posypanej grubo mieloną solą, pieprzem, polaną dobrej jakości oliwą i świeżą pietruszką.
Wydaje mi się, ze w tej potrawie dobrze jest schłodzić już obraną paprykę przed podaniem
Całość wyszła całkiem fajnie. Sos jest bardzo aromatyczny i pikantny, pulpeciki mają zdecydowaną, chropowatą teksturę i pikantny smak, który przyjemnie kontrastuje z kaszą i chłodnymi kawałeczkami słodkiej papryki.