Z solą jak z żartami - można przesadzić

Opublikowano: 04.12.2015
Autor: MałaMi89
Z solą jak z żartami - można przesadzić
Nie od dziś wiadomo, że sól spożywana w nadmiarze może szkodzić. Ale czy tak do końca zdajemy sobie z tego sprawę? Ja o tym wiedziałam „od zawsze”, ale dopiero macierzyństwo nauczyło mnie tą wiedzę wprowadzać w życie.

Nie od dziś wiadomo, że sól spożywana w nadmiarze może szkodzić. Ale czy tak do końca zdajemy sobie z tego sprawę? Ja o tym wiedziałam „od zawsze”, ale dopiero macierzyństwo nauczyło mnie tą wiedzę wprowadzać w życie.

Wpis ten nie ma na celu przekonania do zaprzestania stosowania soli. Jego celem jest przedstawienie skutków ubocznych długotrwałego używania jej w nadmiarze i zachęcenie do próby ograniczenia (choć trochę) ilości dodawanej do potraw. Dla zdrowia.

 

Sól spożywcza (kuchenna) to chlorek sodu. Sód jest niezbędny do prawidłowej pracy wielu procesów w naszym organizmie: pracy mięśni, przenoszenia sygnałów nerwowych, utrzymania prawidłowego poziomu elektrolitów. Wchodzi także w skład płynów ustrojowych. By ich nie zaburzać potrzebujemy spożyć dziennie 5g soli (płaska łyżeczka). Problem polega na tym, że taką ilość znajdziemy, np. w 6 plasterkach żółtego sera, który zjemy na śniadanie z pieczywem (a w chlebie też jest sól). Do tego dochodzi nam obiad, który przykładowo będzie soloną zupą lub gotowanymi ziemniakami z solą i kawałkiem posolonego mięsa i surówki. A gdzie kolacja? Krótko mówiąc – codziennie przekraczamy dopuszczalną dawkę sodu, przesadzamy!

 Z solą jak z żartami - można przesadzić

Nadmiernie spożywana sól jest jedną z przyczyn nadciśnienia, osteoporozy, obrzęków, a nawet prowadzi do poważnych chorób żołądka (stany zapalne w żołądku mogą prowadzić także do raka!).

Nadciśnieniowcy z tego powodu powinni ograniczyć dzienne spożycie soli aż do 2g! Także pozostali członkowie rodziny powinny uważać na sól w codziennym menu, ponieważ mogą mieć skłonność dziedziczną do nadciśnienia – lepiej zadbać o siebie wcześniej!

Dlaczego od soli rośnie ciśnienie krwi? Chlorek sodu powoduje twardnienie i obkurczanie ścianek naczyń krwionośnych. Gdy nasza dieta jest obfita w sól i w ten sam sposób odżywiamy się przez kilka/kilkanaście lat, naczynia zwężają się w sposób trwały, utrudniając przez to przepływ krwi.

Ponadto sól, a właściwie jej nadmiar wpływa na nasz mózg – na jasność myślenia, pamięć. Wyżej opisane działanie obkurczania i usztywniania naczyń dotyczy również tych drobnych, znajdujących się w mózgu. Przy zbyt wysokim poziomie sodu w mózgu dochodzi do mikroudarów. O ile są pojedyncze nie odczujemy tego bezpośrednio jako pogorszenie samopoczucia. Jednak w długofalowym działaniu (kilkadziesiąt lat) w mózgu pojawiać się będzie coraz więcej drobnych pęknięć – spowoduje to szybsze starzenie mózgu i już po 50-tym roku życia możemy mieć kłopoty z zapamiętywaniem.

 

Gdzie jest sól?

W zasadzie w 90% pokarmów. Na przykład:

  • Kromka chleba to 0,75g
  • Płatki kukurydziane to 1,4g w 50g produktu
  • Smażony boczek to 2,4g w 50g produktu
  • Kawałek pizzy to 2,8g w 200g produktu

 

Jak zmniejszyć ilość spożywanej soli?

Jest kilka prostych zasad, które nie od razu, ale po kilku dniach (choć może bardziej tygodniach) wejdą nam w nawyk i przyzwyczajenia:

  • Przygotowując potrawę nie solić przed spróbowaniem – solimy na sam koniec, po dodaniu pozostałych przypraw i ziół (wiele z nich sprawia, że tej soli potrzeba mniej, aby było smacznie)
  • Stosować przyprawy: liść laurowy, ziele angielskie, pieprz, gałkę muszkatołową, goździki
  • Sól zastępować ziołami: majeranek, lubczyk, kolendra, bazylia, tymianek, natka pietruszki, koperek, rozmaryn, kminek, estragon, szałwia, mięta
  • Unikać produktów gotowych, czyli wysoko przetworzonych: konserw i zup w proszku, gotowych dań, mieszanek przypraw (chyba, że ich skład jest „czysty”)
  • Nie uczyć dzieci jeść solonych potraw! Jest to udowodnione badaniami, że większość dzieci z apetytem je potrawy niesłone, ale tylko do czasu, aż tej soli w daniu spróbują (np. z talerza rodziców). Im później dzieci spróbują jeść potrawy solone tym lepiej dla ich zdrowia. Dlatego warto odłożyć część do osobnego garnka lub mniej posolić całość i ewentualnie doprawić na talerzu.

 

Początkowo nie będzie nam łatwo ograniczać ilość soli. Jednak ja jestem przykładem, że można i da się! Sól zaczęłam ograniczać będąc w ciąży, ale tak nie do końca… Raczej lubiłam sobie dobrze przyprawić :) Gotując już dla dziecka (nie tylko osobny obiad, ale jak Córka zaczęła jeść z nami) sól zwyczajnie mi w jedzeniu przeszkadza :)   nie smakują kupione wędliny, nie zjem przesolonego (w moim odczuciu) rosołu… Ale jednak soli używam, tylko w malutkich ilościach. A niektórzy są wręcz zmuszeni do całkowitego zaprzestania jej używania.

Solenie jest kwestią przyzwyczajenia. Dzięki malutkim białym kryształkom potrawy nabierają innego smaku, wyrazu. Ale bez soli lub w niewielkiej ilości nie oznacza mdło i bez smaku! Po kilku tygodniach stosowania diety bezsolnej od nowa uczymy się odkrywać możliwości przypraw i ziół! Do pomidorów wprost idealnym ziołem jest bazylia, jajka na twardo można zjeść nieposolone, ale z chrzanem. Gotując bulion na zupę wystarczy dodać bardzo dużo warzyw, aby nabrała niesamowitego, intensywnego aromatu – wtedy ilość soli potrzebna do efektu końcowego będzie ograniczona. Do wywaru mięsnego stosujmy tymianek, imbir, kminek czy curry. Dzięki takim zabiegom i hamowaniu się w ilości dodawanej soli do potraw nadal będziemy jeść smacznie, ale i zdrowo!

prymat