Zarządzaj plikami cookies
Doradca Smaku logoandPrymat logo
Co ugotował Michel Moran w ostatnim odcinku? SPRAWDŹ

Truskawkowo i czekoladowo, czyli drożdżówki na poprawę nastroju :)

Tegoroczna jesień jest dla nas bardzo łaskawa pod względem pogody, ale było już kilka deszczowych dni, w czasie których postanowiłam sobie i bliskim poprawić nieco nastrój drożdżowymi łakociami ... :)

Jeszcze kilka lat temu pewnie nikt nie pomyślałby, że w połowie listopada nie dość, że temperatura będzie dodatnia, to jeszcze w plusie będzie powyżej 10 stopni!!! To rzeczywiście świadczy o zmianie klimatu. Ale ja nie o tym... :)

Zdarzyło się kilka deszczowych, smętnych dni, w czasie których nie bardzo miałam na cokolwiek ochotę. Ale, by zupełnie nie stracić radości, postanowiłam coś z tym zrobić. ..Jak zwykle skończyło się na pichceniu, które działa na mnie kojąco, relaksująco i sprawia mi wiele satysfakcji. Od pewnego czasu moim, dość mocno pochłaniającym zajęciem w kuchni, stały się drożdżówki. Bardzo lubię tą zabawę z ciastem drożdżowym, która polega na powolnym, niemalże metodycznym wyrabianiu, formowaniu ciasta i oczekiwaniu na efekt końcowy :) To prawda, że aby nasze wypieki były udane i  smaczne musimy im poświęcić nieco więcej czasu niż przy "zwykłym"cieście drożdżowym. Ale czego się nie robi, by móc ujrzeć zadowolone i najedzone buzie swoich bliskich. Zwłaszcza, że mi osobiście również taka zabawa sprawia ogromną przyjemność !

Drożdżówki z truskawkami "chodziły" za mną przez całe lato, ale tegoroczne owoce były tak smaczne i piękne, że wolałam je jeść świeże niż wykorzystywać do pieczenia. Na szczęście pomyślałam o tym, by trochę ich zamrozić, co przydało się całkiem niedawno. Oczywiście miałam nie lada dylemat, czy owoce dać mrożone, czy może najpierw je rozmrozić, jakoś tam przetworzyć i dopiero zrobić z nich nadzienie. Zadałam nawet pytanie innym użytkownikom i przyznam szczerze, że zdania były podzielone. Część pisała, że nie ma obaw, śmiało mogę dać mrożone, pozostali twierdzili, że w czasie pieczenia owoce puszczą sok, a tym samym z ciasta może zrobić się zakalec. Wolałam nie ryzykować... :)

Tak na marginesie to wspomnę, że cieszy mnie możliwość dzielenia się swoimi wątpliwościami z innymi, bo to świadczy o tym, że nie zostanę sama z kuchennymi problemami. I fakt, że na swoje pytanie nie dostałam jednoznacznej odpowiedzi dowodzi różnym szkołom i doświadczeniom w dziedzinie sztuki kulinarnej :)

Wracając do drożdżówek z truskawkami... Gdy tak padało, wiało i było szaro-buro za oknem stwierdziłam, że truskawki będą idealnym lekarstwem na popołudniową chandrę :) Wiedziałam już jak z nimi postąpić, by wypiek nie okazał się niewypałem.

Ale wszystko po kolei. Najpierw musimy przygotować :

NA CIASTO:

mleko 2 % 200 ml
drożdże świeże 30 g
masło 100 g
jaja 2 szt
mąka pszenna 500 g
sól szczypta
jajo do posmarowania

JAKO NADZIENIE:

truskawki 400 g
cukier drobny 3 łyżki

DO POSYPKI:

masło lub margaryna 6 łyżek
cukier puder 4 łyżki
mąka pszenna 6 łyżek

I teraz wyjawię tajemnicę z truskawkami... :) Postanowiłam jednak na pierwszy raz nie ryzykować i nie dodawać ich w postaci zamrożonej. W tym celu  truskawki zasypałam cukrem i przez ok.15 min podgrzewałam na małym ogniu, aż owoce puściły sok. Następnie przełożyłam je na sito, by skapał powstały sok. Powiem szczerze, że była go niemała ilość... Tak więc owoce sobie spokojnie stygły, a ja w tym czasie zabrałam się do przygotowania zaczynu. Drożdże zasypałam cukrem i czekałam aż się rozpuszczą. Następnie dodałam część ciepłego mleka, kilka łyżek mąki i zrobiłam zaczyn. Odstawiłam go na kwadrans, by sobie spokojnie podrósł. Potem dodałam resztę mąki i mleka, jaja, szczyptę soli i stopione masło. Zaczęłam powoli, łyżką drewnianą,  wyrabiać ciasto drożdżowe. Tak gdzieś po 5-7 minutach przykryłam je ściereczką i odstawiłam w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na ok. 60-80 min. Dobrze, że mam w domu kominek, bo w takie dni przydaje się i to bardzo :)

 Gdy ciasto już zwiększyło swoją objętość dwukrotnie przełożyłam je na blat podsypany mąką i rozwałkowałam. Powstał okrąg, z którego szklanką wycinałam kółka, a te z kolei przenosiłam na blachę wyłożoną papierem do pieczenia. Zostawiłam je do napuszenia na ok. 15-20 min. Następnie dnem szklanki dociskałam prawie na wylot tworząc miejsce na nadzienie.

Truskawkowo i czekoladowo, czyli drożdżówki na poprawę nastroju :)

Teraz już tylko należy posmarować roztrzepanym jajem, do dołka nałożyć truskawek i całość posypać przygotowaną wcześniej posypką, czyli łączymy cukier z mąką i  stopionym masłem. Drożdżówki wkładamy do nagrzanego do temp. 170 stopni piekarnika i niecierpliwie czekamy ok. 15 minut na nasze cudownie pachnące latem bułeczki. Po prostu poezja smaku :)))

Truskawkowo i czekoladowo, czyli drożdżówki na poprawę nastroju :)

Mnie zawsze cieszy fakt, że jak do tej pory, nie mogę powiedzieć, że jakiś wypiek drożdżowy mi nie wyszedł (obym tego nie powiedziała w złym momencie:))) I te drożdżówki okazały się kolejnym sukcesem!!!

 A teraz jeszcze słów kilka o "zawijańcach"(nazwę sobie sama wymyśliłam :)))

O tego rodzaju wypiek prosili mnie moi synowie, dla których czekolada jest bardzo ważnym składnikiem codziennej diety... :)Tak poważnie to rzeczywiście jedzą jej na potęgę!!! co na szczęście negatywnie nie odbiło się na ich zębach, jak do tej pory:)

@Christopher wspomniał w moim wcześniejszym wpisie, że z czekoladą mogę mieć pewne problemy i troszkę mnie wystraszył, ale jakoś dałam radę :) Oczywiście pod wpływem temperatury troszkę jej wypłynęło w czasie pieczenia, ale i tak sporo zostało, więc było się czym delektować :)

 Do przygotowania "zawijańców" musimy się zaopatrzyć w :

DO CIASTA:

mąka pszenna 2,5 szklanki
mleko 2 % 170 ml
jajo 1 szt
cukier drobny 5 łyżek
drożdże świeże 17 g
masło lub margaryna 2 łyżki
jajo do posmarowania

JAKO NADZIENIE:

czekolada 150 g

Tutaj przygoda z ciastem drożdżowym wygląda nieco inaczej. Oczywiście najpierw drożdże zasypujemy 2 łyżkami cukru, dolewamy ciepłego mleka i dosypujemy kilka łyżek mąki. Mieszamy i odstawiamy do podrośnięcia. Jednak z jajami trzeba postąpić nieco inaczej, czyli pozostały cukier miksujemy z jajami na białą masę, którą przelewamy do zaczynu. Dodajemy także pozostałe składniki, z tym, że masło ma być stopione. Wyrabiamy powoli i dokładnie ciasto, a gotowe przykrywamy ściereczką i odstawiamy na ok.60 min. Wyrośnięte ciasto wałkujemy na prostokąt, którego połowę smarujemy czekoladą. Ciasto składamy i kroimy paski szerokości ok. 2 cm. Następnie paseczki zwijamy (stąd nazwa :)) nadając im kształt bułeczek.

Truskawkowo i czekoladowo, czyli drożdżówki na poprawę nastroju :)

Układamy na blasze wyłożonej papierem i ponownie odstawiamy na ok. 20 min. do napuszenia, po czym smarujemy roztrzepanym jajem.

Piekarnik nagrzewamy do temp. ok. 175 stopni, wkładamy nasze "zawijańce" i czekamy ok. 15 min. na efekt końcowy. Moje wyszły w wersji mini, a to dlatego, że chciałam ich ilością zaskoczyć moich facetów:) Ale na nich nie zrobiło to większego wrażenia, tzn. ilość bułeczek ich nie przeraziła, a ucieszyła!!!

Truskawkowo i czekoladowo, czyli drożdżówki na poprawę nastroju :)

Tak czy owak, oba wypieki cieszyły się ogromnym wzięciem i oczywiście gorącą prośbą o ponowne ich upieczenie. Obiecałam, że już wkrótce ponownie się nimi zajmę, bo rzeczywiście okazały się zbawienne na aurę panującą za oknem.

Gorąco zachęcam do pieczenia drożdżówek nie tylko wtedy, gdy pogoda jest pod psem...

 

 

Maria 70 17.11.2014 21:58
Podobają mi się te zawijańce, właśnie takie małe są fajne.

DoradcaSmaku.pl zawiera materiały autopromocyjne marek należących do Prymat sp. z o.o.:

Prymat Kucharek tonaturalne smak