Pożegnalne śniadanie...
Od dziś przez 3 dni będę „słomianą wdową”, gdyż siła wyższa pognała mojego Męża na zawody. Jako dobra żona, postanowiłam więc, że dziś ja kupię pieczywo i przygotuję niecodzienne śniadanie… W zamyśle miałam oczywiście jajka w kokilkach, ale takich zwykłych, jednak gdy zobaczyłam w sklepie pyszne, chrupiące bułki ze słonecznikiem, postanowiłam trochę zaszaleć i jak się okazało- z sukcesem J i przygotowałam jajka z kiełbasą w „kokilkach” z bułki, ale także moje ulubione jajka ze szpinakiem w tradycyjnych naczynkach…. Jeśli i Wy macie ochotę na małe „śniadaniowe szaleństwo, polecam Wam właśnie:
Jajka z kiełbasą i gorgonzolą w "kokilkach" z bułki, do których przygotowania potrzebować będziecie:
2 dosyć wysokie prostokątne bułki,
10 dag kiełbasy jałowcowej,
5 dag sera gorgonzola,
2 surowe jaja,
Sól,
pieprz,
oraz szczypiorek do posypania
Z wysokich, prostokątnych, bułek odcinamy „kapelusze”, wydrążamy środek. Spód oraz boki bułki wykładamy drobno pokrojoną kiełbasą jałowcową. Do każdej bułki wbijamy po jednym jajku, które doprawiamy odrobiną soli i pieprzu. Na jajkach układamy pokrojony w drobną kostkę ser gorgonzola. Zapiekamy około 12-15 minut w temperaturze 180-190 stopni. Posypujemy posiekanym szczypiorkiem.
Miłośnikom szpinaku polecam natomiast jajka w kokilkach ze szpinakiem, do których przygotowania potrzebujemy:
10 dag świeżego szpinaku (po uduszeniu),
1 średni ząbek czosnku,
3-4 łyżki śmietany 12%,
2 surowe jaja,
5 dag sera żółtego,
Sól,
pieprz,
oraz szczypiorek do posypania.
Szpinak pozbawiamy łodyżek i dokładnie płuczemy. Podlewamy odrobiną wody i dusimy 2-3 minuty. Dodajemy pokrojony w bardzo drobną kostkę czosnek oraz śmietanę. Doprawiamy do smaku solą i pieprzem. Szpinak przekładamy do 2 kokilek i wbijamy na niego po 1 jajku, które doprawiamy odrobiną soli i pieprzu. Posypujemy startym na grubych oczkach żółtym serem (żółtka pozostawiamy odkryte). Zapiekamy około 10-12 minut w temperaturze 180-190 stopni. Posypujemy posiekanym szczypiorkiem.
Uważajcie jednak, gdyż przygotowanie takiego śniadania (zwłaszcza obu dań naraz) grozi obżarstwem- wiem, bo sama to przeżyłam… Jednak było warto, bo Mąż był wniebowzięty…