Nalewki to coś co lubię!

Opublikowano: 17.05.2011
Autor: jolajka
Nalewki to coś co lubię!
Rozpoczynam dziś nowy temat, nalewki na każdą okazję!

 

Odkąd tylko pamiętam, w moim domu ciagle stały jakieś słoje na słoneczym oknie.A w piwnicy poustawiane wymyślne butelki z nalepkami, pamiętam te spotkania rodzinne i okrzyki zachwytu, kiedy mama wnosiła piękne karafki i opowiadała co z czego. 

Zaczynało się już w maju, kiedy mama nastawiała szyszki sosny na nalewkę sosnową, akurat tej nie lubię. Potem zaczynała nastawiać ratafię, czyli dorzucała owoce takie jakie się pojawiały, ta już była pyszna.  Niestety nie zdążyła przekazać  mi swoich tajemnych receptur. Ale sama chęć nastawiania nalewek pozostała. Podzielę się z wami moimi spostrzeżeniami i przepisami na niektóre z nich w miarę jak będę je nastawiać. Oczywiście, nie mają smaku tamtych "maminych", za każdym razem inaczej smakują i pachną, może to słońce, a może to, że nalewki trzeba robić powoli, bez pośpiechu, a tu takie zakręcone życie....

 

Są takie nalewki, które rozgrzewają, inne pomagają na stres, urodę czy wspomagaja naszą odporność, O czym musimy pamiętać? Aby je zażywać z umiarem!!!

Co warto wiedzieć zanim weźmiemy sie za nastawianie nalewek?

-spirytus musi być dobrej jakości

-woda źródlana lub mineralna

- przechowujemy nalewki w ciemnym szkle, albo chociaż w ciemnym miejscu.

Jeśli zbieramy zioła czy też inne składniki potrzebne nam do nalewek pamiętajmy, zeby to robić w słoneczny, suchy dzień i nie płukajmy ich, zbierajmy z dala od dróg i miejsc szkodliwych

Dziś sosnowa nalewka na grypę

Nalewki to coś co lubię!

Pędy sosny( około 1 kg) zebrane w maju układam na zmianę z cukrem(1 kg) w słoju 3 litrowym, czekam, aż puści sok, to jest około miesiąca, potem przecedzam, dodaję spirytus, tak pół na pół, rozlewam do butelek i odstawiam na zimę.

Zimą, kiedy dopada nas przeziębienie wystarczy naparstek nalewki dodać do herbaty, albo wypić kieliszeczek delektując się smakiem i zapachem majowego lasu.

 

Podam jeszcze przepis na syrop sosnowy dla nie lubiących alkoholu czy dzieci

 Młode pędy sosny (kiedy nie wykształciły jeszcze igieł)wkładamy do słoja warstwami przesypując cukrem.Ubijamy, aby, jak najwięcej weszło do słoja, ja do 3 litrowego słoja dodaję 1 kg cukru.Przykrywamy i odtsawiamy na 3-4 tygodnie na parapecie słonecznego okna. 

A potem przekładamy do garnka razem z pędami dodajemy wody, aby pędy swobodnie pływały, zagotowujemy i od razu przecedzamy,  syrop gotujemy na małym ogniu, aż zgęstnieje (gdy ostygnie będzie dużo gęściejszy).

Gorący syrop przelewamy do słoików lub butelek i szczelnie zamykamy i już

prymat