Kusoki

Ostatki zwane zapustami, szalonymi dniami, a u nas właśnie Kusokami nadchodzą.
Nazwa kusoki pochodzi od określenia krótszego tygodnia, poczynając od tłustego czwartku do północy we wtorek przed środą popielcową. Bardzo przestrzegano na wsiach zakończenia zabaw o północy we wtorek. Przygotowywano je bardzo starannie.
Moja babcia opowiadała, że na kusoki zbierała się cała wieś, każdy przynisił coś dobrego i przy suto zastawionym stole , przy grającej oberki i polki kapeli wszyscy jedli i bawili się przed nadchodzącym postem.
Teraz takie kusoki organizują tylko koła gospodyń wiejskich. Zależy im, aby następne pokolenia nie zapominały o zwyczajach naszych przodków. Starają się, aby wszystko było tak, jak dawniej. Zakładają stroje ludowe, kapela przygrywa oberki, dookoła pełno bibułowych pająków, kwiatów i wycinanek.
Na stole królują potrawy serwowane tak jak przed laty według sprawdzonych przepisów naszych babć: pyzy, barszcz biały, pierogi z kapustą i grzybami, kasza gryczaną ze skwarkami, bomby, pierogi z mięsem i kapustą, barszczyk czerwony z pasztecikami i kapusta z grochem. Nie może również zabraknąć faworków czy pączków, bo przecież tłusty czwartek to wszystko zaczyna.
Dziś moja teściowa podrzuciła mi starą gazetę, a właściwie jej kilka stron, nie wiem, co to za gazeta, ale jest w niej właśnie o ostatkach.
zabawa w "tłusty czwartek" nazywana była "combrem" ale to nie o mięso chodzi. Comber to nazwisko znienawidzonego burmistrza Krakowa, który umarł podobno w same zapusty. Krakowskie przekupki na te wieść oddawały sie zabawie, ucztowały i i wciągały mieszkańców do zabawy.
Dziś wspomnieniem tej ulicznej, radosnej fety sa tylko ogonki do cukierni po pączki. to jedyne święto w roku, kiedy bohaterem dnia są pączki, ale nie zapominajmy też o faworkach i różach.