Tu robię zdecydowany ukłon w stronę Francuzów - bo to ich lekki deser, który zmieniać się może razem z porami roku. Wpadłam jednak ostanio w trans jagodowy, i nie wiem czemu uparcie trwam w jagodach, choć u nas nazywa się to borówką amerykańską. Deser jest na bazie bitej śmietany - najlepiej naprawdę dobrej jakości, aby nie było niespodzianki, którą zaliczyłam, i którą niestety jak byk widać na zdjęciu. Niestety kupiłam to, co było nie biegając po całym mieście w poszukiwaniu miejscowej pysznej i rewelacyjnej kremówki, choć również jedynie 30%. No i mam za karę. Nie było innego sposobu, bowiem deser bez ozdób wygląda łyso i trochę nieciekawie, pomimo naprawdę fantastycznego smaku. Można go jednak zrobić w indywidualnych foremkach i posypać jedynie jagodami, albo zrobić sos jagodowy. Można tak jak i ja to zrobiłam - przelać krem do pięknej formy na babkę - im ozdobniejsza, tym piękniejszy wyjdzie deser - a potem nie bawić się indywidualne ozdabianie, tylko hurtem pojechać po całości. Pamiętając, że tu jednak dobra śmietana jest zdecydowanie lepsza!!!
Deser zniknął w 5 minut. Poważnie. Pokroiłam po kawałku połówkę. Hmmm... Było mało. Przecież nie warto trzymać tego puchu do dnia następnego, bo wiele pewnie straci. A poza tym Panowie moi uwielbiają takie rzeczy. No to frrru... W trzy osoby. Nie umiem więc powiedzieć ile to porcji z tego będzie. Zdecydujcie sami - zapraszam na pachnącą, puszystą jagodową odskocznię od codzienności.
Jagodowe bavarois
25 dag borówek amerykańskich,
5 dag cukru,
1 cytryna,
3 łyżeczki żelatyny,
250 ml bardzo zimnej kremówki,
1 łyżka cukru pudru.
Dodatkowo:
bita śmietana,
borówki amerykańskie,
liście mięty.
Borówki opłukać i przesypać do rondelka. Dodać cukier i sok z całej cytryny, postawić na małym ogniu i podgrzewać do momentu, aż cukier się rozpuści, a część owoców się rozpadnie. Zdjąć z ognia.
Żelatynę namoczyć w garnuszku w 3 łyżkach zimnej, przegotowanej wody a gdy napęcznieje wlać trochę gorącego soku z jagód. Wymieszać dokładnie, aby żelatyna się rozpuściła i przelać do reszty owoców. Wymieszać jeszcze raz i przestudzić.
W bardzo zimnej misce ubić bardzo zimną śmietanę z dodatkiem cukru pudru. Wmieszać trzepaczką do masy owocowej - bardzo delikatnie. Przelać do ozdobnej foremki na babkę na przykład lub do małych indywidualnych foremek lub szklaneczek. Wsadzić do lodówki do całkowitego stężenia (polecam zostawić do następnego dnia).
Wyjąć z formy, co w tego typu deserach jest problematyczne... ale wystarczy formę wsadzić na chwilę do bardzo ciepłej wody, po czym przykryć dużym i pięknym talerzem i szybko odwrócić. Deser powinien sam sobie opaść na talerz, bez nożowej ingerencji. Udekorować bitą śmietaną, borówkami i listkami mięty. Lub tak naprawdę - udekorować jak się chce i lubi.