Grzeszna kusicielka

Wczoraj mieliśmy Swiatowy Dzien Czekolady i ten post powinien pojawic się własnie wczoraj, ale jakos tak wyszło, ze napisałam o czyms zupełnie innym.
Tak jak wspominałam wyzej nie ma chyba osoby, która nie lubiłaby czekolady i nie zachwycała się jej pysznym smakiem i wspaniałym uczuciem gdy rozpływa się w ustach.
Już starożytni Majowie byli smakoszami czekolady (czyli jednak to strasznie mądra cywilizacja była;)). Z owoców kakaowca robili napój przeznaczony głównie dla zamożnych osób. Uważana była za przysmak bogów. Picie czekolady na ważnych uroczystościach było równoznaczne z dzisiejszym piciem szampana. Po nich zamiłowanie do czekolady przęjęli Aztekowie, u których stała się nawet lokalną waluta!
Obok tradycyjnej gorzkiej, mlecznej i białej (wg mnie biała czekolada to nie czekolada…) pojawiaja się coraz to nowsze smaki, z bakaliami, wszystkim chyba możliwymi owocami, z cukierkami, ciasteczkami, likierami. Moja ulubiona ostatnio jest gorzka z zurawiną.
Czekolada przynosi wiele dobrego. Najczęściej przytaczany jest argument magnezu, którego w czekoladzie jest bardzo dużo. Zawiera też flawonoidy, które opóźnieja procesy satrzenia i zmniejszają ryzyko rozwoju nowotworów, korzystnie wpływa też na układ krwionośny. Powoduje wydzielanie się serotoniny i ednorfin dzięki czemu czujemy się zrelaksowani i spokojni.
Także jedzmy czekoladę!
(byle z umiarem;))