Goście już są....

To trudne...Ale... Zacznijmy może od stworzenia odpowiedniego (miłego) nastroju... Pomoże nam w tym lekko przygaszone światło, elementy w kolorze czerwonym, żółtym (w ciepłym odcieniu), może kilka świeczek, które ocieplą każde wnętrze... Nie zapominajmy o dobrej muzyce. Nic hałaśliwego, głośnego... Wybierzmy raczej coś spokojnego, stonowanego. Radziłbym zacząć od Brayana Adamsa i piosenki z filmu Robin Hood „I do it for you” lub utworu Erica Claptona, np.”Knocking on heavans door” . Jeśli jednak wolimy polskich artystów, to odpowiednie będą piosenki zespołu Perfekt, czy Patrycji Markowskiej. To sprawdzone klasyczne utwory. Przy nich goście będą mogli tańczyć (przygotujmy miejsce). To takie detale, które sprawiają, że wytwarza nam się więcej endorfiny we krwi. Przez to goście będą przyjaźniej do siebie nastawieni. I co najważniejsze: uśmiechajmy się... Uśmiech nikogo nie stresuje, za to dużo może zdziałać. Kilka wyszukanych komplementów w kierunku gości jest mile widzianych. Bądźmy zatem naturalni i starajmy się jak najdłużej przebywać wśród gości, nie w kuchni. Bo co to za przyjęcie, gdy gospodarza widzi się tylko przez kilka chwil? A przecież my również chcemy się dobrze bawić. Wszystko może się udać, jeśli będziemy dobrze zorganizowani.
CZĘŚĆ IV JUŻ ZA CHWILĘ!:)