Domowa apteczka, czyli syrop z kwiatów czarnego bzu
Podawany jest on u nas w początkach przeziębienia, profilaktycznie po solidnym jesiennym czy zimowym przemoknięciu i przemarznięciu, podczas temperatury, gdy trzeba dużo pić, ale również chętnie go wszyscy piją dla przyjemności rozcieńczony z wodą, bo znakomicie smakuje i gasi pragnienie. Nie mam pojęcia czy faktycznie ten syrop zwalcza objawy przeziębienia, my wierzymy, a nawet jesteśmy przekonani, że tak. Dlatego polecam Wam zrobić i się przekonać. Dodam, że w syropie nie doszukamy się specyficznego i mało przyjemnego zapachu liści czy gałązek czarnego bzu.
Syrop z kwiatów czarnego bzu
baldachy kwiatów bzu czarnego - 50 szt.
cytryna - 4 szt.
cukier - 600 g
woda - 1 litr
Gotuję wodę z cukrem i odstawiam do przestygnięcia.
Cytryny dokładnie myję, jedną zostawiam ze skórką, a pozostałe obieram ze skórki. Wszystkie cytryny kroję na bardzo cienkie plasterki i usuwam pestki.
Do wyparzonego wrzątkiem, a następnie osuszonego słoja wkładam kwiaty bzu czarnego, przekładając je plasterkami cytryny. Zalewam przestudzonym syropem, zakręcam słój i odstawiam na 2 tygodnie w dobrze nasłonecznione miejsce. Co jakiś czas zawartość słoja mieszam.
Po tym czasie powstały sok zlewam przez gęste sito do czystego naczynia i rozlewam do małych słoiczków i pasteryzuję 5 minut.
*Dodam jeszcze, że bardzo chętnie piją go również dzieci. Leczniczo podaję go w postaci nierozcieńczonej, a do gaszenia pragnienia, mieszam z wodą.