Mieszanie mąk do wypieku chleba to fajne rozwiązanie dla tych, którzy nie umieją się zdecydować, czy jeść tylko białe, czy tylko ciemne pieczywo. A chlebek na maślance pszenno-razowy jest po prostu świetną alternatywą na tego typu dylematy :) Można powiedzieć, że w tym wypadku to i wilk syty i owca cała, więc kompromis wypracowany. Mam tutaj na myśli moich mężczyzn, którzy, owszem, zjedzą chleb razowy i nawet nie grymaszą, ale jeśli już mieliby wybierać to skłonna jestem stwierdzić, że pieczywo pszenne stawiają na pierwszym miejscu, zdecydowanie!
Jednak ten konkretny chlebek sprawił nam wszystkim miłe zaskoczenie smakowe. Otóż mimo, iż stosunek dodanych mąk jest 1:1 to po prostu mąka razowa jakoś specjalnie nie daje się "we znaki" :) Ma on naprawdę delikatny smak, a jego miąższ nawet na drugi dzień zachowuje swą sprężystość. Może jedyną jego wadą jest to, że troszkę długi jest czas wyrastania, ale gdy ma się kilka godzin w zapasie to dobra książka załatwi sprawę. I tak przy okazji właśnie dodam, że zabierając się do pieczenia jakiegokolwiek chleba, czy bułek, staram się sobie to tak zorganizować, że gdy wyrasta zaczyn lub ciasto, to albo piekę smakołyki do kawy, albo robię obiad, albo po prostu czytam książkę, co jest moją pasją (i tylko szkoda, że czasu na tego typu rozrywkę jest coraz mniej).
Nadmienię także, że pieczenie chleba w domu to przyjemne zajęcie dla coraz to większej liczby osób. Co rusz moje znajome chwalą się kolejnymi, nowymi ale już sprawdzonymi przepisami. To fajnie, że przywiązujemy wagę do tego co sami jemy i czym raczymy naszych bliskich. A poza tym mam możliwość skorzystania z kolejnej propozycji na pieczywo. Oczywiście zdarza mi się piec z przepisu, o którym tak naprawdę nie mam pojęcia, czy jest godny polecenia, ale człowiek uczy się na błędach. Gdyby coś nie wyszło zawsze jest opcja, że poczęstuję kury zaprzyjaźnionego gospodarza :) Ale rzeczywiście łatwiej jest, gdy ktoś szczerze przyzna, że sprawdził przepis i poleca go do wypróbowania.
Chlebek, o którym piszę w swoim składzie ma maślankę, którą trzeba podgrzać. Robiłam to po raz pierwszy i niewiele brakowało bym zaraz na wstępie wszystko zepsuła. Otóż nie do końca wiedziałam, kiedy maślanka będzie miała już odpowiednią temperaturę, ale zdążyłam zdjąć ją z ognia, zanim się zważyła ( brakowało naprawdę niewiele).
Ale oto cała lista produktów, których będziemy potrzebować do upieczenia 2 bochenków:
- 15 g drożdży
- 2,5 szklanki mąki pszennej
- 2,5 szklanki mąki razowej
- 2 łyżki cukru
- 2 łyżeczki soli
- 6 łyżek miękkiego masła
- 1,5 szklanki ciepłej maślanki
- 1/4 szklanki ciepłej wody
- 2 łyżki mleka do posmarowania chleba.
Najpierw w misce kruszymy drożdże i zalewamy je kilkoma łyżkami ciepłej wody. Dodajemy cukier i odstawiamy na ok. 5-7 min., aż zaczyn podrośnie. Następnie dodajemy resztę składników i wszystko mieszamy łyżką drewnianą w misce.
Potem zawartość miski przekładamy na blat i wyrabiamy ciasto. Trwa to kilka minut, ale ważne jest by ciasto było gładkie i sprężyste.
Z powrotem przekładamy je do miski, przykrywamy ściereczką i czekamy ok. 60 min., aż podwoi swoją objętość. Po tym czasie wykładamy je na blat, dzielimy na pół i z każdej części formujemy podłużne bochenki. Przekładamy na blachę wyłożoną papierem do pieczenia, ponownie przykrywamy i czekamy kolejne 60 min.
Pamiętajmy o załączeniu piekarnika w odpowiednim momencie! Musi być w nim temp. 190 stopni, jeśli chcemy, by nasze chlebki dobrze się upiekły :)
Potem już tylko chlebki nacinamy, smarujemy mlekiem i wkładamy do piekarnika, w którym nasze pieczywo powinno spędzić ok.30 min. Ładnie zrumienione chlebki wyciągamy, studzimy np. na kratce i potem ze smakiem zjadamy :)
