Zamek Krzyżacki sprawia, że do Malborka w sezonie przyjeżdża tysiące turystów. Ten fakt wykorzystał Krzysztof, który kilka lat temu zdecydował, że będzie organizować dla odwiedzających dodatkowe atrakcje. Przy rzece Nogat, na dużej działce, regularnie urządzał pokazy średniowiecznych walk rycerskich. W związku z tym, że widzowie chętnie je oglądali postanowił zadbać o to, aby nie brakowało im także jedzenia.
Pierwszą zmianą na działce było postawienie budki z tzw. małą gastronomią, która zaczęła się rozbudowywać, tworząc z czasem potężny restauracyjny kompleks. Wówczas po rycerskich pokazach ślad zaginął, ale za to w ich miejscu pojawiła się "Karczma Zamczysko", składająca się z kilku pawilonów, dużego ośrodka i placu zabaw dla dzieci.
Olbrzymi i wymagający obiekt niestety trudno było utrzymać z ruchu turystycznego, który cieszyć się można tylko w sezonie. Zwłaszcza, gdy chce się zatrzymać w kuchni stałą załogę. Właściciel szczególnie związał się z szefem kuchni, Robertem, o którego talencie był bezgranicznie przekonany. Mimo że kucharz nie miał wykształcenia w tej dziedzinie, to swojego fachu uczył się za granicą. Każde przygotowane przez niego danie zachwycało Krzysztofa, czego nie mogła powiedzieć jego żona. Kobieta uważała, że potrawy serwowane przez ich szefa kuchni są po prostu niesmaczne.
Właściciel przekonany o umiejętnościach Roberta przeprowadził nawet anonimową ankietę wśród klientów, która miała potwierdzić, że menu w "Karczmie Zamczysko" jest doceniane przez odwiedzających. To jednak nie rozwiązywało problemów małżeństwa, którzy poza sezonem nieustannie narzekali na brak gości.
Czy ostatnia rewolucja w tym sezonie zakończy się sukcesem? Czy znana restauratorka uratuje "Karczmę Zamczysko"? O tym przekonacie się, oglądając w czwartek "Kuchenne rewolucje" na antenie TVN o 20.55!